tag:blogger.com,1999:blog-81292193149014612622024-03-12T20:37:01.385-07:00Émile ZolaAnnahttp://www.blogger.com/profile/06077439546808561502noreply@blogger.comBlogger19125tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-33292845071153423532018-07-22T09:11:00.000-07:002018-07-22T09:11:04.904-07:00Jego ekscelencja Pan Minister Rougon Emil Zola<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-uS11DzVL6Ho/W1SdfgLzavI/AAAAAAAAIo0/nBnFJbVeNfI1N3w1W8-CG9fe7is_ONb0ACLcBGAs/s1600/pan%2Bminister.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="499" data-original-width="352" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-uS11DzVL6Ho/W1SdfgLzavI/AAAAAAAAIo0/nBnFJbVeNfI1N3w1W8-CG9fe7is_ONb0ACLcBGAs/s320/pan%2Bminister.jpg" width="225" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Lubię
czytać powieści Zoli. Podoba mi się ich naturalistyczny sposób
narracji, choć przebrnięcie przez opisy nędzy, plugastwa, ludzkiego
okrucieństwa bywa traumatycznym przeżyciem. Jednak jak dotąd nie
żałowałam czasu poświęconego książkom Emila. Choć przyznaję, że
Opowieści niesamowite, czy Nantas nieco mnie znużyły. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Czytanie
Zoli, to trochę tak jak oglądanie wczesnych obrazów Van Gogha, to co
widzimy piękne nie jest, ale sposób, w jaki to namalowano, czy opisano
może budzić podziw. Mój wzbudził. </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Szósty
tom cyklu Rougon-Macquartowie to studium homo politicus; obraz mocno
odpychający, choć niezwykle prawdziwy. I znowuż geniusz autora przejawia
się w tym, iż opisuje on nie tyle konkretnych osobników (choć
bohaterowie mają cechy ówczesnych polityków), co pewien zbiór cech,
jakie posiada człowiek opanowany żądzą władzy. Polityka dla bohatera i
jemu podobnych jest szczeblem do osiągnięcia pozycji społecznej, władzy,
pieniędzy, poklasku, kobiet. Bo do polityki wbrew populistycznym hasłom
idzie się dla władzy i pieniędzy właśnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Eugeniusza
Rougon poznajemy w 1857 r., kiedy na skutek intryg politycznych
przeciwników zostaje odsunięty z piastowanego stanowiska. Starannie
przygotowywana sieć sojuszy garstki „przyjaciół”, których los zależny
jest od stanowiska Eugeniusza doprowadza go na szczyty władzy; zostaje
ministrem. A wokół niego niczym satelici krążą mający spore potrzeby
„przyjaciele”. Ktoś ma sprawę sądową, ktoś inny liczy na pomyślne
rozstrzygnięcie sporu o spadek, ktoś czeka na koncesję, a jeszcze inny
chciałby otrzymać posadę, są też tacy, którzy nie dla siebie proszą, ale
dla innych, a to posag dla panny, którą bezecnie wykorzystał jakiś
oficer, a to zapomogę dla znajomego, a to trafikę dla sąsiada…. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Odtąd wielkiego Rougon … <span style="color: blue;"><i>bawi
to, że jest postrachem, że w błogim spokoju grona przyjaciół kuje
pioruny, że swymi grubymi pięściami parweniusza okłada naród. „Źli tylko
niech drżą, dobrzy niech patrzą śmielej”- napisał w jakimś okólniku; i
grał swoją rolę Boga, zazdrosną o swą władzę dłonią jednym niosąc
zagładę, innym ocalenie. Czuł przypływ niezmiernej dumy i bałwochwalcze
uwielbienie dla własnej siły i inteligencji przeradzało się w formalny
kult. Własna osoba była dla niego źródłem nieziemskiej rozkoszy. (str.
218) … Największą przecież rozkosz znajdował Rougon pyszniąc się
tryumfem wobec swej kliki. Zapomniał o Francji, o wysokich urzędnikach,
których miał u swoich stóp, o rzeszach petentów, którzy oblegali jego
drzwi, po to, by żyć wśród niesłabnącego uwielbienia dziesięciu, czy
piętnastu bliskich znajomych ze swego otoczenia. Jego gabinet był dla
nich otwarty o każdej porze; zgodnie z jego wolą królowali w nim, na
fotelach, a nawet przy jego biurku, on zaś twierdził, że lubi, kiedy mu
się kręcą pod nogami niby wierne zwierzęta. (str.219). </i></span></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Wszystko
układa się po myśli pana ministra, do czasu, kiedy okazuje się, jak
silnym przeciwnikiem jest odrzucona kobieta. Klorynda, kobieta, której
pożądał, ale nie na tyle, aby się z nią ożenić, kobieta, której
zawdzięczał swój powrót na szczyty władzy dzięki sieci intryg doprowadza
do jego dymisji. Co gorsza, Rougon dowiaduje się, iż tej właśnie
kobiecie zawdzięczał swą wysoką pozycję. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">To
jednak nie koniec kariery Eugeniusza. Droga polityka to sinusoida, na
której się wznosi, upada i znowu wznosi. Dzięki intrygom, korupcji,
nadużyciom, despotyzmowi, okrucieństwu, bezkompromisowi, który zostaje
ostatecznie zwyciężony przez pójcie na kompromis wielki niegdyś pan
minister powraca w nowej roli. Bo w końcu Eugeniusz wyznaje znaną od
renesansu zasadę, iż cel uświęca środki. </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: blue;"><i>..w
przeciągu godziny przekreślił politykę całego swego życia i teraz
zgodził się na fikcję parlamentaryzmu, by zaspokoić swą wściekłą żądzę
władzy</i><i> (str. 375).</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Kiedy
czyta się książkę, można odnieść wrażenie, jakby przez te prawie
dwieście lat nic się nie zmieniło. Książka dotyczy fikcyjnych bohaterów i
zdarzeń, osadzonych w autentycznych czasach II Cesarstwa. Jednakże
mechanizmy, jakie opisuje były i są aktualne do dziś. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Początkowo
lektura nie budziła mojego zainteresowania, z uwagi na temat, który
jest mi obmierzły i wstrętny nie mogłam wykrzesać z siebie jakichkolwiek
emocji. Im jednak dalej zagłębiałam się w nią, tym większą sprawiała mi
przyjemność. Doceniam wnikliwość obserwacji, celność sądów, umiejętność
ich opisania w sposób, że nawet tak nieciekawy przedmiot obserwacji
staje się w końcu zajmujący, no i niezmiernie ulegam urokowi opisów
Zoli. Wiem, że niektórych właśnie owe opisy irytują, ja jednak mam do
nich słabość. Rozkoszuję się malarskimi opisami osób, rzeczy, zdarzeń. Z
przeczytanej właśnie lektury w pamięci zostanie obraz wenty
dobroczynnej urządzanej przez panie z towarzystwa. </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><i><span style="font-size: large;">Na
długich pokrytych czerwonym suknem stołach rozłożono towary: było tu
więc kilka stoisk z paryskimi wyrobami galanteryjnymi i chińszczyzną,
dwa kramy z zabawkami dla dzieci, pełen róż kiosk kwiaciarki, a
wreszcie- niczym na podmiejskiej zabawie - „koło szczęścia” pod
namiotem. Wydekoltowane, w balowych toaletach sprzedawczynie wdzięczyły
się jak handlarki, uśmiechały jak modystki, które namawiają klientelę na
stary kapelusz, szczebiotały pieszczotliwie i paplały, a przy tym nie
mając pojęcia, wyceniały towary. Zabawiając się tak w panny sklepowe,
pozwalały dotykać swych rąk dłoniom pierwszego lepszego nabywcy, a
łaskotane ich dotykiem wybuchały wulgarnym chichotem. Tu księżniczka
obsługiwała stragan z zabawkami, naprzeciw niej jakaś markiza
sprzedawała sakiewki niewarte więcej jak dwadzieścia dziewięć su, nie
oddając ich taniej niż po dwadzieścia franków. Obie rywalizowały ze
sobą, upatrując triumf swych wdzięków w największym przychodzie,
ściągały do siebie klientów, wabiły mężczyzn, stawiały bezwstydne ceny, a
potem po zaciekłych targach, godnych rzeźniczek-oszustek, ofiarowywały w
naddatku odrobinę siebie samych-koniec paluszków lub widok głęboko
rozchylonego stanika- by skłonić nabywcę do poważnych zakupów.
Dobroczynność była tu pretekstem. (str. 334). </span></i></span><br />
<span style="color: blue;"><span style="color: black;"><span style="font-size: large;">Recenzja opublikowana po raz pierwszy na blogu <a href="https://guciamal.blogspot.com/2018/07/jego-ekscelencja-pan-minister-rougon.html">Moje podróże</a></span></span><i><span style="font-size: large;"> </span></i></span></div>
<span style="color: blue;"><span style="color: black;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></span>guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-49827163432473213162018-01-26T09:55:00.000-08:002018-01-26T09:55:03.899-08:00Przebudzenie ("Kartka miłości")<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-gJUKHbIRiZI/WmtrQ6zXmlI/AAAAAAAAHW8/AgMBTgmwPb030YjNxmTxmfnIqS73MtieQCLcBGAs/s1600/zolakartka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="683" data-original-width="1024" height="266" src="https://1.bp.blogspot.com/-gJUKHbIRiZI/WmtrQ6zXmlI/AAAAAAAAHW8/AgMBTgmwPb030YjNxmTxmfnIqS73MtieQCLcBGAs/s400/zolakartka.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
W swoim buduarze Izabela Łęcka miała „Kartkę miłości” Emila Zoli, którą podczytywała w przerwach między rozmyślaniami o konieczności sprzedaży serwisu i kamienicy a marzeniami o nowej toalecie na wielkanocną kwestę. Pomyślicie: co? Zola, ten skandalista grzebiący się w społecznych brudach, na stoliku panny na wydaniu? Dziwny pomysł miał ten Prus.<a name='more'></a></div>
<h4>
Samotność w wielkim mieście</h4>
<div style="text-align: justify;">
Trzydziestoletnia Helena po śmierci męża przenosi się do Paryża, gdzie w peryferyjnej dzielnicy prowadzi samotnicze życie z córką, Joasią. Odwiedzają ją jedynie dwaj starzy znajomi: ksiądz Jouve i jego brat, Rambaud. Kiedy pewnej nocy dziewczynka dostaje ataku, zrozpaczona matka przebiega okolicę w poszukiwaniu lekarza, aż wreszcie trafia do doktora Deberle. Lekarz czuwa wraz z matką przez całą noc przy łóżku dziecka, aż wreszcie niebezpieczeństwo mija. Wdzięczna kobieta składa wizytę w domu doktora, poznaje jego żonę i jako sąsiadka zostaje zaproszona do składania wizyt w ogrodzie doktorostwa. W miarę upływu czasu więzi między oboma domami się zacieśniają, a Helena odkrywa, że doktor Deberle coraz bardziej ją pociąga.</div>
<h4 style="text-align: justify;">
Pragnienie miłości</h4>
<div style="text-align: justify;">
Prostolinijną, uczciwą Helenę to niespodziewane uczucie jednocześnie odstręcza i kusi. Po latach uśpienia następuje przebudzenie, przemożne pragnienie miłości. Buntuje się przeciwko niemu, bo w życiu nie splamiła się niczym niestosownym, a jednocześnie nie może się oprzeć rodzącemu się uczuciu, które ostatecznie zwycięża. Kobieta przestaje się bronić, odrzuca rozsądek, mierzi ją własna prawość, która nie przyniosła jej nic oprócz chłodu. Ostatecznym przełomem jest odkrycie, że mieszczański świat, którego potępienia się bała, gdyby złamała zasady, przesiąknięty jest obłudą i za fasadą pozorów nikt nie dba o moralność. Jednak oddanie się uczuciu przynosi pani Grandjean rozczarowanie i wielką tragedię.</div>
<h4 style="text-align: justify;">
Skromna galeria bohaterów</h4>
<div style="text-align: justify;">
Drugą obok Heleny główną bohaterką książki jest jedenastoletnia Joasia, jej córka. Dziewczynka wątła, nerwowa, wychowywana w domu, z dala od świata i rówieśników, którą każde większe wzruszenie czy przeżycie wprawia w ekstazę, a potem w chorobę. Ma ataki podobne do epileptycznych, zmienne nastroje, kocha matkę do szaleństwa i do szaleństwa jest o nią zazdrosną; wykorzystując swe słabe zdrowie potrafi manipulować i Heleną, i całym otoczeniem. Reszta postaci jest bardziej niż bezbarwna: o Henryku Deberle wiemy, że jest bogaty z domu i oddany pacjentom, jego żona Julietta to „rozgadana sroka”, ksiądz Jouve i Rambaud to dwaj poczciwcy. Na tym tle wyraziściej wypada służąca Heleny, Rozalka, i jej narzeczony, których proste uczucie kontrastuje z miłosnymi rozterkami pani Grandjean, a nawet chytra nędzarka, matka Fétu.</div>
<h4>
Paryż – obojętny, ogromny, nieogarniony</h4>
<div style="text-align: justify;">
Jest jeszcze inny bohater: Paryż, a właściwie jego panorama rozciągająca się z okna mieszkania Heleny. Do samego miasta panie Grandjean nie jeżdżą, nie znają jego budynków i gwaru, oglądają za to metropolię o różnych porach dnia i roku, w słońcu, deszczu, we mgle i śniegu, o poranku i o zmierzchu. Paryż jest pociągający i odpychający, miły i straszny, kuszący i przerażający, a to, jak go postrzegają, zależy od ich własnego nastroju i nastawienia wobec świata. Opisy miasta, wciąż tego samego jego wycinka, punktują, podsumowują kolejne wydarzenia w życiu Heleny i Joasi, chociaż sama stolica pozostaje obojętna na losy ludzkich drobin: „Paryż [...], ten towarzysz wszystkich owych chwil, niemy świadek uśmiechów szczęścia i łez, które zdawały się spływać wraz z falami Sekwany, pozostał nieczuły i zachował pogodę swego olbrzymiego oblicza. Czasem [Helena] czuła w nim okrucieństwo potwora, czasem łaskawość dobrotliwego olbrzyma. Teraz wiedziała, że nie znała go nigdy, był obojętny, ogromny, nieogarniony – jak życie”.</div>
<h4>
Niewinny naturalista</h4>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że na tle innych powieści Zoli „Kartka miłości” wypada zaskakująco niewinnie, na tyle, by mogła znaleźć miejsce w pokoiku panny Łęckiej. Główny nacisk położony jest na wątek uczuciowy, niezbyt odkrywczy: dwoje ludzi połączonych u wezgłowia chorego dziecka, duszne rozterki kobiety, melodramatyczne sceny, tragiczny finał... Czyta się bez przykrości, nawet z zainteresowaniem, ale brakuje tu ostrych diagnoz, jakie stawiał Zola społeczeństwu, tego wnikliwego spojrzenia odkrywającego rzeczy ukryte za zasłoną pozorów. Pazur autor widać jednak w opisach zmiennego Paryża, kinderbalu u doktorostwa, w studium miłości Rozalki i Zefiryna, scenach z kościoła czy wreszcie w epizodach choroby Joasi (swoją drogą, uwielbiam ten moment w jakże wielu powieściach, gdy doktor, chwytając chorego za przegub, oznajmia tonem grobowym: „Jeżeli w ciągu godziny [...] nie oprzytomnieje, to koniec”, a potem ordynuje przystawienie pijawek jako ostatniego środka ratunku. Warto też jednak zwrócić uwagę na to, że po raz kolejny Zola wraca do kwestii dziedziczności: w rodzinie Heleny występowały choroba psychiczna i suchoty, więc matka boi się, że ujawnią się u Joasi). „Kartka miłości” będzie idealna na początek dla tych, którzy chcieliby przeczytać coś Zoli, a niekoniecznie chcą od razu zanurzać się z głową w bajoro ludzkiej małości, z takim upodobaniem zgłębiane przez pisarza. Może być też znakomitą odtrutką na współczesne powieści romansowo-obyczajowe.</div>
<h4 style="text-align: justify;">
Emil Zola, <em>Kartka miłości</em>, tłum. Katarzyna Witwicka i Leszek Koyorć, Państwowy Instytut Wydawniczy 1958 [Rougon-Macquartowie, t. 8]</h4>
O "Kartce miłości" pisały też: <a href="http://filetyzizydora.blogspot.com/2011/06/kartka-miosci-emil-zola.html">Filety z Izydora</a>, <a href="http://guciamal.blogspot.com/2013/04/kartka-miosci-emil-zola.html">Guciamal</a> i <a href="http://koczowniczkablog.blogspot.com/2014/06/351-kartka-miosci-emil-zola.html">Koczowniczka</a>.<br />
<br />Piotr (zacofany.w.lekturze)http://www.blogger.com/profile/05087252794161905215noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-3775128145581545232016-01-03T12:50:00.002-08:002016-01-03T12:50:36.538-08:00Zdobycz <br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: justify; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-PcmAkx8cmNc/VomI3HDXggI/AAAAAAAAH0w/jykyj9dFiwA/s1600/373604-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-PcmAkx8cmNc/VomI3HDXggI/AAAAAAAAH0w/jykyj9dFiwA/s320/373604-352x500.jpg" width="224" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Okładka z netu (lenistwo nie pozwoliło sfotografować własnej)</td></tr>
</tbody></table>
Dawno już nie czytało mi się tak lekko i z taką przyjemnością. Zola potrafi malować słowami i uwodzić opisem. Paryż w jego wydaniu jest niczym rajski ogród, pełen przepychu i bogactwa, nawet, jeśli to tylko powierzchowna fasada, która szpetotę i zgniliznę moralną jego mieszkańców ukrywa w urzekająco pięknym otoczeniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
W drugiej części cyklu Rougon-Macqartowie autor rozprawia się z złodziejstwem i spekulacjami drugiego cesarstwa czyniąc bohaterem swej powieści Arystydesa Rougnon i członków jego rodziny (?) Tyle, że rodzina to pojęcie niezbyt pasujące do tworu, jaki powstał z połączenia nienasyconego chęcią zdobywania milionów parweniusza, bez skrupułów ze znudzoną życiem w luksusie Renatą oraz narcystycznym hermafrodytą Maksymilianem, żyjącym chwilą, bezwolnym synem Arystydesa i pasierbem, jego żony. </div>
<div style="text-align: justify;">
Arystydesa, który pod naciskiem brata (ministra) zmienia nazwisko na przypominające suchy brzęk złota Sacchard „<i>dobre, aby dostać się na galery lub zrobić miliony”</i> zajmuje wyłącznie pomnażanie majątku. Jest w swej żądzy nieugięty, nie ma podłości, jakiej by się nie podjął dla pozyskania „paru franków”; ograbienie wspólnika czy żony, wyswatanie syna z kaleką, wyłudzenie z państwowej kasy milionów za ruinę niewarta nawet małej części jej wartości to dla niego codzienność. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jego młoda i śliczna żona, kapitał zakładowy, który zyskał, dzięki „szczęśliwemu zbiegowi okoliczności” (śmierć pierwszej żony i „kompromitacja” drugiej) znudzona wszystkimi rozkoszami, jakich zdążyła zaznać (bogactwo, powodzenie, romanse) szuka czegoś, co zapełniłoby jej pustkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Już od pierwszej sceny, w której macocha zwierza się pasierbowi, że swoich pragnień otrzymania czegoś nieokreślonego widać, jaka będzie puenta ich wzajemnych relacji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Maksym „<i>osobliwa mieszanina nienasyconych apetytów ojca i indolencji matki, zrobaczywiały owoc, w którym wady obojga uzupełniły się i pogłębiły”,</i> wyrasta wśród przyjaciółek macochy, kobiecych łaszków, często w niewieścim przebraniu, traktowany, jak zabawka, laleczka, zniewieściały i bezwolny. Poddaje się równie łatwo miłosnym uściskom Renaty, jak i matrymonialnym planom ojca. </div>
<div style="text-align: justify;">
Galerię typów spod ciemnej gwiazdy uzupełnia rajfurka Sydonia, siostra Arystydesta osoba o nieciekawej powierzchowności i nędznego charakteru. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zgodnie z założeniem autora cyklu <i>Zdobycz</i> to analiza złodziejskich spekulacji i oszustw II Cesarstwa, jakich dopuszczają się urzędnicy miejscy, którzy w planie rozbudowy Paryża dojrzeli możliwość zbicia milionowej fortuny, skupując grunta przeznaczone w planach do wywłaszczenia, podbijając ich cenę i otrzymując krociowe odszkodowania. Opis całego procederu jest tyleż fascynujący, co nużący dla czytelnika, dla którego kwestia pomnażania kapitału jest całkiem obca. Jednakże bez opisu procederu, jakiemu oddawał się Arystydes i jemu podobni nie byłaby Zdobycz tak wiarygodnym obrazem epoki. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z jednej strony jest złodziejska spekulacja i rodzenie się krociowych majątków, coś co w pewien sposób, mimo wstrętu budzi podziw dla talentów spekulanta, a z drugiej pustka, marnotrawienie czasu i pieniędzy na jałowe rozrywki (bale, operetki, przejażdżki, wizyty u krawców) oraz opis rozpasanego życia znudzonych przedstawicieli biznesu i ich „rodzin”. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zola piętnuje klasztorne wychowanie, w wyniku którego panna z dobrego, mieszczańskiego domu „<i>wynosi duszę zbrukaną, serce odarte z dziewictwa”</i> i ciekawość zakazanego owocu, piętnuje zniewieściałych młodzieńców marnotrawiących rodzinne fortuny, piętnuje moralność kobiet, którym splendoru dodaje częsta zmiana kochanków i piętnuje małość ludzi, którzy stanowią elitę społeczeństwa z racji posiadanego kapitału. </div>
<div style="text-align: justify;">
Powieść na przykładzie „rodziny” Arystydesa ukazuje obraz stosunków społecznych z czasów przebudowy Paryża za barona Hausmana, to one są tutaj najistotniejsze, dlatego też trudno byłoby doszukać się psychologii jednostkowego bohatera. Zarówno Arystydes, jak i Maksym, Renata, czy Sydonia są jedynie typem bohatera, a nie bohaterem samym w sobie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Obraz był tak niepokojąco prawdziwy, iż autor został wezwany przez prokuratora i nakłoniony do zaprzestania druku. W liście do przyjaciela napisał: <i><span style="color: blue;">…Nuta złota i zmysłów, szmer milionów i potężniejący wrzask orgii brzmiały tak silnie, że postanowiłem napisać Zdobycz. … Nie można oskarżyć mnie o przejaskrawienie barw. Odwrotnie, nie ośmieliłem się nawet napisać wszystkiego. Zarzucana mi zuchwałość w mówieniu o sprawach drastycznych cofała się niejednokrotnie przed dokumentami, które posiadam”</span></i>. (Emil Zola Halina Suwała str. 132).</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Zdobycz</i> obfituje w bogate, pełne detali opisy. Są one niezwykle kunsztowne, niemal malarskie, wręcz baśniowe. I jest to zarówno zaletą powieści, jak i może być jej wadą. Nie każdego czytelnika zachwyci (mnie zachwyciła) powieść zbudowana z fotograficznych klisz/ obrazów miejsc, toalet, ogrodów, pejzaży. I nawet mimo woli dałam się uwieść cudownym opisom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: blue;">W rozedrganym mroku, za rzeźbionymi oparciami krzeseł boazerie, duży niski kredens, rozpostarte tu i tam płaty aksamitu majaczyły zaledwie. Mimo woli wzrok powracał ku stołowi, nasycał się jego przepychem. Środek zajmowało piękne surtout [ozdobny talerz] z matowego srebra o połyskującej cylezurze; przedstawiało ono grupę faunów porywających nimf; ponad nią, z szerokiego rogu opadały kiście naturalnych kwiatów olbrzymiego bukietu. Ustawione po dwóch krańcach wazy również pełne były kwiatów. Dwa kandelabry, związane z grupą środkową – dwóch satyrów w biegu, unoszących na jednej ręce zemdloną kobietę, a drugą podtrzymujących dziesięcioramienny świecznik- migotem świec pomnażały jeszcze blask żyrandola. Pomiędzy tymi ozdobami stały symetrycznie mniejsze i większe grzejniki z pierwszym daniem, a obok nich muszle z przystawkami, porcelanowe kosze, kryształowe czary, płaskie talerze, kompotiery na podstawkach, zawierające część deseru już podaną na stół. Wzdłuż kordonu talerzy armia kieliszków, karafek z wodą i z winem, małych solniczek - cała ta kryształowa zastawa była delikatna i lekka jak muślin, bez jednego rżnięcia, i tak przezroczysta, że nie rzucała ani odrobiny cienia. Surtout i większe nakrycia przypominały fontanny ognia; połyskliwymi ściankami grzejników przebiegały błyski; widelce, łyżki, noże o rękojeściach z perłowej masy tworzyły płomienne smugi; kieliszki rozpinały tęczowe łuki, a pośród tej ulewy iskier, tej masy rozpalonej do białości, karafki z winem znaczyły obrus plamami czerwieni</span></i>. (Str. 28 Zdobycz Emil Zola Wydawnictwo Opolpress)</div>
<div style="text-align: justify;">
Natomiast poniższy zmysłowy opis oranżerii musiał rozpalać wyobraźnię czytelniczek na równi z opisem miłosnych uścisków kochanków. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: blue;">Spryskane czerwienią liście begonii i podobne do lanc białe liście popłanów stanowiły dalszy ciąg niezrozumiałych dla Renaty i Maksyma okaleczeń- tu i ówdzie dostrzegali jakby krągłe biodro lub kolano tarzające się po ziemi w brutalnej pieszczocie. Drzewa bananowe uginające się pod kiściami owoców mówiły im o hojnej płodności ziemi, a wilczomlecze, których pokraczne, kolczaste świece, pełne wstydliwych gruzłów majaczyły w mroku, zdawały się ociekać sokiem, występującą z brzegów ognistą strugą życia. W miarę jak spojrzenia ich zagłębiały się w zakamarki cieplarni, ciemność wypełniała się coraz zajadlejszą rozpustą liści i łodyg; nie rozróżniali już aksamitowców, łagodnych w dotyku, gloksynii o fioletowych dzwonkach, dracen podobnych do płytek lśniącej laki – był to jeden żywy krąg roślin złaknionych siebie i nienasyconych. Zasłonięte firankami lian altany rozpłomieniały zmysłowe marzenia Renaty i maksyma, zwinne pędy waniliowców, jadowic, kwiskwalisów, nadwoi stanowiły nie kończące się ramiona ukrytych kochanków, w łapczywym uścisku zgarniających wszelką rozkosz. (</span></i>Str.205 Zdobycz Emil Zola)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="background: white; margin-top: 9pt; text-align: justify;">
</div>
guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-79749259982424577052015-12-05T16:04:00.003-08:002015-12-05T16:04:59.726-08:00"Les Coquillages de M. Chabre" <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-kETdTf2Rajk/VmNvk5niZiI/AAAAAAAAL9Y/8GZWGtDc4Jc/s1600/zola.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-kETdTf2Rajk/VmNvk5niZiI/AAAAAAAAL9Y/8GZWGtDc4Jc/s320/zola.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Tę
nowelę Zoli czytałam już dawno, w wersji papierowej. Jakiś czas temu
zaopatrzyłam się w e-booka, by przypomnieć ją sobie w ramach wyzwania <a href="http://czytamyzole.blogspot.pt/" target="_blank">Czytamy Zolę</a>.
Zlitował się nad tą nowelką Zacofany w Lekturze i wybrał mi ją w
stosikowym losowaniu. I bardzo się cieszę, bo mimo że dobrze pamiętałam
jej treść, z przyjemnością przeczytałam ją ponownie. Zdążyłam już
(niestety) zapomnieć jak wspaniałe jest pióro Zoli. <br />
<br />
Monsieur
Chabre mógłby wieść życie spełnionego czterdziestolatka - dorobił się
niezłej fortunki, a niedawno poślubił młodziutką i prześliczną Stellę.
Niestety nie może doczekać się potomka. Wszystkie sposoby zawodzą, a
Stella wyraźnie daje do zroumienia, że wina musi leżeć po jego stronie.
Ta tryskająca zdrowiem i urodą, nie stroniąca od sportu i aktywności
młoda kobieta nie może być przecież bezpłodna. Lekarz pana Chabre radzi
spożywanie owoców morza. Pacjent bierze sobie tę radę do serca i
wyjeżdża z żoną nad morze, by żywić się mimo swojej odrazy różnorakimi
muszlami, krewetkami i innymi morskimi żyjątkami. Stella rozkoszuje się
morskim powietrzem, krajobrazami i kąpielami w morzu, pan Chabre
natomiast tego wszystkiego nie znosi. W pełnym rynsztunku i z ponurą
miną chadza jednak z żoną na plażę i obserwuje jej poczynania w wodzie.
Para poznaje miejscowego rektora, Hectora Larivière, przystojnego
młodego mężczyznę, który od razu zyskuje sobie sympatię pana Chabre.
Także Stella z przyjemnością spędza z nim czas, jej sympatia jednak jest
nieco innego rodzaju, a przede wszystkim zostaje odwzajemniona. Zola
określa Hectora jako młodego, niedoświadczonego i wciąż niewinnego
człowieka. Mimo to jest on zdolny do wyrafinowanej gry niedomówień, w
którą wciąga Stellę i która zaprowadzi oboje do odciętej przypływem
jaskini. Dobroduszny pan Chabre niczego nie zauważa, cieszy się wręcz,
że jego skłonna do przygód żona ma towarzysza, a on sam nie musi brodzić
w wodzie i deptać po tym ohdynym, mokrym piachu.<br />
Kilkudniowy urlop nad morzem zostaje zwieńczony sukcesem, a pan Chabre nie posiada się z wdzięczności wobec swojego lekarza.<br />
<br />
Soczysta proza, przepiękne opisy, delikatna ironia - niezmiernie ucieszyła mnie ta lektura!Annahttp://www.blogger.com/profile/06077439546808561502noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-9028076105304554782015-04-17T15:07:00.002-07:002015-04-17T15:07:05.948-07:00"Emil Zola" Halina Suwała<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-dXWVXd9onfg/VTGCk6LJQOI/AAAAAAAALiE/fgefnqDCluk/s1600/emilzola.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-dXWVXd9onfg/VTGCk6LJQOI/AAAAAAAALiE/fgefnqDCluk/s1600/emilzola.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
Halina Suwała stworzyła obszerną książkę o Zoli, biografię nietypową, bo o jego życiu nie dowiemy się wiele. Autorka szczegółowo opisuje za to jego twórczość, poglądy oraz ich ewolucję. </div>
<div style="text-align: justify;">
Suwała przedstawia Zolę jako pisarza, dziennikarza, eseistę, osobę, która śmiało wyraża swoje poglądy i ciągle dąży do rozwoju. Poczynając od szkolnych lat Zola Suwały to człowiek dążący do kariery pisarskiej. Autorka analizuje jego najwcześniejsze próby pisarskie oraz kontakty z innymi artystami - nie tylko pisarzami ale głównie z malarzami, m.in. wieloletnią przyjaźń z Paulem Cézanne.<br />
<br />
Największa część biografii poświęcona jest analizie cyklu o Rougon-Macquartach, autorka opisuje genezę pomysłu na ten cykl, krystalizowanie się idei, które autor zamierzał w nim przekazać, oraz ogrom zamysłu pisarza. Praktycznie od samego początku Zola planował cykl na kilkanaście tomów, szczegółowo rozpracował tematykę oraz przeprowadzał studia na temat jego teorii dziedziczenia. Wraz z powstawaniem kolejnych dzieł, Zola udoskonalał swój zamysł, nieco zmieniał genealogię rodu oraz parafrazował aktualne wydarzenia polityczne. Zachwycający jest ogrom pracy jak wkładał w przygotowanie swoich powieści - by dobrze poznać tło oraz opisywane środowisko społecznie odbywał podróże i rozmowy, sporządzał plan, a potem w zabójczym tempie pisał.<br />
<br />
Także publicystyczna działalność Zoli ukoronowana słynną obroną Dreyfusa zajmuje sporą część książki Suwały. Z ciekawością poznałam kulisy tej sprawy, która, pamiętam, interesowała mnie jeszcze w szkole podstawowej, podczas lektury <i><a href="http://przeczytalamksiazke.blogspot.pt/2013/09/podlotki-aleksandra-brusztein.html" target="_blank">Podlotków</a></i>. Nie jestem pewna, czy to właśnie nie ta książka zwróciła moją uwagę na Zolę.<br />
<br />
W trakcie lektury zreflektowałam się jak mało wiedziałam o Zoli-publicyście i Zoli-człowieku. Ten ostatni ciągle wątpił, żył w stałej huśtawce nastrojów, wahał się między zadowoleniem, a niechęcią do swoich utworów. To jednak przede wszystkim człowiek, który całe swoje życie poświęcił tytanicznej pracy pisarskiej, zapominając o szczęściu osobistym. Dopiero w dojrzałym wieku odkrył miłość oraz ojcostwo.<br />
<br />
Ciekawa książka, do której z pewnością jeszcze wiele razy będę sięgać, szczególnie podczas lektury kolejnych powieści Zoli.</div>
Annahttp://www.blogger.com/profile/06077439546808561502noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-43295272085576737702015-01-25T20:48:00.000-08:002015-01-25T20:48:26.428-08:00Doktor Pascal<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-JFOKm7pRNbg/VMXESe1pWCI/AAAAAAAAGpU/XrIGr4r1Bew/s1600/doktor%2Bpascal.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-JFOKm7pRNbg/VMXESe1pWCI/AAAAAAAAGpU/XrIGr4r1Bew/s1600/doktor%2Bpascal.jpg" height="320" width="220" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Doktor Pascal"</i> należy do moich ulubionych części cyklu <i>"Rougon-Macquartowie"</i>. Główni bohaterowie - stary doktor Pascal i młodziutka, nieśmiała Klotylda - to najmilsi członkowie rodu. Są naiwni, ale pełni godności, zdolni do wyrzeczeń i mają dobre serca. Chodzą na przykład piechotą, by nie męczyć swojego schorowanego konia. Doktor leczy za darmo, ponadto pracuje nad różnymi specyfikami mającymi przywracać zdrowie. Do rozpaczy doprowadza go świadomość, że wobec wielu chorób medycyna jest bezsilna i że ludzie muszą bardzo cierpieć, zanim umrą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zola utkał bardzo ciekawą fabułę i poruszył kontrowersyjny temat miłości kazirodczej, przy tym miłość ta została pokazana jako piękna i wzbogacająca życie zakochanych. Dokładnie opisał też przypadek samozapłonu - zjawiska, którego do dziś naukowcy nie wyjaśnili i nie odtworzyli w warunkach laboratoryjnych. Jeden z bohaterów książki spalił się w tak dziwny sposób, że nie została z niego ani jedna kosteczka, ani jeden ząb, natomiast meble w pokoju nie uległy zniszczeniu. Świadek zdarzenia widział na ciele ofiary błękitny płomyk i wytapiający się tłuszcz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powieść pełna jest entuzjazmu dla wiedzy, dla badań naukowych. Zola wspaniale sportretował człowieka nauki, który wszystkie siły i środki finansowe poświęca pracy i najbardziej boi się tego, by dzieła jego umysłu nie uległy zniszczeniu. Przy tym ten naukowiec ma w sobie wiele egoizmu. Kiedy zaczął interesować się dziedzicznością, doszedł do wniosku, że najlepszymi obiektami badań będą jego krewni, wśród których nie brak alkoholików, degeneratów, kalek, itp. Zaczął zbierać informacje o każdej osobie z rodu i nie zaprzątał sobie głowy pytaniem, czy krewni chcą być w ten sposób badani, czy też nie. <a href="http://koczowniczkablog.blogspot.com/2015/01/400-doktor-pascal-emil-zola_23.html" style="text-align: center;">Dalszy ciąg recenzji na moim blogu.</a></div>
Agnieszka (koczowniczka)http://www.blogger.com/profile/12007125482129713740noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-84821624259462005472014-07-06T00:10:00.002-07:002014-07-06T00:10:49.168-07:00"Kartka miłości"<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
<i>"Kartka miłości", </i>ósma część cyklu Rougon-Macquartowie,<i> </i>to dosyć nietypowa książka w dorobku Emila Zoli. Nie ma w niej naturalistycznych opisów nędzy i brudu, autor nie poruszył spraw społecznych, poza tym bardzo wiele miejsca poświęcił opisom uczuć dziecka. Jedenastoletnia Joasia jest - obok swojej matki Heleny - najważniejszą postacią powieści. </div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
Po śmierci męża pani Helena Grandjean wraz z córeczką przyjechała do Paryża. Żyła jak pustelnica, nie widując nikogo oprócz księdza i jego poczciwego brata, pana Rimbaud, dopóki nie poznała doktora Deberle. Wówczas owładnęła nią namiętność i wbrew sobie zaczęła bywać w domu doktora, spotykać się z jego żoną Juliettą i uczestniczyć w hałaśliwych spotkaniach towarzyskich. Kiedy Joasia zaczynała chorować - a chorowała bardzo często - Helena znowu stawała się oddaną matką i przesiadywała przy łóżeczku dziecka. </div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-fDTc_R1Yf_I/U7j14TOjzgI/AAAAAAAAGRo/VRxz6raFXAw/s1600/kartka+mi%C5%82o%C5%9Bci.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-fDTc_R1Yf_I/U7j14TOjzgI/AAAAAAAAGRo/VRxz6raFXAw/s1600/kartka+mi%C5%82o%C5%9Bci.jpg" /></a></div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
Joasia to dziwna dziewczynka. Przewrażliwiona, przesadnie zazdrosna, nerwowa. Widać, że brakuje jej towarzystwa rówieśników. Czas spędza albo przy matce, albo bawiąc się sama ze sobą. Podczas zabaw mówi sama do siebie, tańczy - i nie skarży się na nudę. Kiedy wpadnie w gniew, dostaje gorączki i ataków nerwowych. Matka pozwala Joasi na kaprysy, na okazywanie gościom nieuprzejmości, na wtrącanie się w życie dorosłych. Nigdy jej nie karci, bo ma świadomość, że córka najprawdopodobniej wkrótce umrze.</div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
Obok głównych bohaterów w powieści pojawia się szereg świetnie zarysowanych postaci drugoplanowych, takich jak zblazowana żona doktora, zakochana służąca, natrętna żebraczka, poczciwy pan Rimbaud. Ciekawą postacią jest ksiądz. Namawia on Helenę, by przyjęła oświadczyny jego brata, pana Rimbaud, choć wie o jej namiętnej miłości do doktora. O dewotkach mówi tak: <i>"Te kobiety, które zdają się tak żarliwie szukać Boga, to tylko biedne, dręczone namiętnością istoty. To tylko mężczyznę uwielbiają one w naszych kościołach"</i>*. </div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
Akcja rozgrywa się w latach 1854-1855. W książce znajduje się kilka opisów Paryża i pięknego ogrodu państwa Deberle. Większość scen toczy się albo w tym ogrodzie, albo w pokoju chorej Joasi. Jest też długie sprawozdanie z dziecięcego balu. Zola zaskoczył mnie informacją, że w tamtych czasach matka nie mogła odprowadzić na cmentarz trumny z ciałem własnego dziecka. Jeśli upierała się, że pójdzie na pogrzeb, krytykowano jej zachowanie.</div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.479999542236328px; text-align: justify;">
Powieść bardzo przypadła mi do gustu. Zola w ciekawy i przekonujący sposób ukazał rozdarcie bohaterki pomiędzy miłością do dziecka a pragnieniem spotykania się z kochankiem. Namiętna miłość, jaka spada na Helenę, jest gwałtowna i niespodziewana jak wiosenna burza. Pod jej wpływem ta spokojna dotychczas kobieta zachowuje się tak, jakby straciła rozsądek. Jednak najbardziej wzruszające są te sceny, które przedstawiają Helenę czuwającą przy chorym dziecku.</div>
Agnieszka (koczowniczka)http://www.blogger.com/profile/12007125482129713740noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-19414541581679452692014-03-01T11:12:00.000-08:002015-12-10T13:31:02.281-08:00Opowiadania niesamowite <div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-A7SbVSHcBYw/UxCvvNVOx6I/AAAAAAAAGgY/oHskHTjBGN4/s1600/opowiadania+niesamowite.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="244" src="http://3.bp.blogspot.com/-A7SbVSHcBYw/UxCvvNVOx6I/AAAAAAAAGgY/oHskHTjBGN4/s1600/opowiadania+niesamowite.jpg" width="320" /></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Na zbiór <i>Opowiadań niesamowitych</i> składa się pięć nowelek <i>Zgon Oliviera Becaille, Atak na młyn, Radykał, Feta, Nantas.</i> O ostatniej z nich pisałam <a href="http://ggpodroze.bloog.pl/id,330286110,title,Nie-kazdy-Zola-jest-arcydzielem-Nantas-Emil-Zola,index.html?smoybbtticaid=612491">tutaj</a>. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tym, co łączy wszystkie nowelki jest dość zaskakujące zakończenie. Z perspektywy upływu czasu od lektury (jakieś pół roku) muszę przyznać, iż testu trwałości nie przeszły Radykał i Feta. Radykała nie pamiętam wcale, Fetę dość mętnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zapamiętałam natomiast i chyba na długo Zgon Oliviera Becaille, a to z powodu nietypowego sposobu prowadzenia narracji oraz osoby lektora. Zaskakującym jest to, iż dość długo nie można połapać się w stanie żywotności narratora; żyje, czy też nie, jest w stanie snu, letargu czy katatonii. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zakochany do szaleństwa w młodej żonie Olivier zachorował i dość nagle znalazł się w stanie krytycznym. Wezwany do pacjenta lekarz bez badania stwierdził zgon, wścibska sąsiadka udając troskliwość planuje wyswatanie młodej wdowy, zaś Olivier obserwujący zdarzenie z perspektywy łóżka tudzież drewnianej skrzyneczki przejawia całą gamę doznań; miłości do żony i obaw o jej niezabezpieczoną przyszłość, strachu, niedowierzania, żalu, gniewu na własną bezsilność i głupotę innych. Dominujący temat strachu Oliviera przed śmiercią i pochowania żywcem nadają nowelce charakter makabreski. Zakończenie jest dość zaskakujące i trochę rozczarowujące. Olivier dostaje drugą szansę, której wydaje się nie potrafi wykorzystać, trudno też powiedzieć, czy dzięki nietypowemu doświadczeniu coś zyskał. Dobry pomysł, ale chyba nie do końca wykorzystany przez autora. Lektorem nowelki jest pan Artur Barciś, który wywiązał się ze swego zadania znakomicie, imitując obawy i rozterki Oliviera w sposób niezwykle przekonywujący, sprawiając, iż dreszczyk grozy przenika <a href="http://2.bp.blogspot.com/-4W5VCMF3IKo/UxCv6kfE9aI/AAAAAAAAGgg/zIj52bY2jWE/s1600/Zgon.jpg"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-4W5VCMF3IKo/UxCv6kfE9aI/AAAAAAAAGgg/zIj52bY2jWE/s1600/Zgon.jpg" /></a>czytającego na wskroś. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z pięciu krótkich form moim zdaniem najlepszą nowelą jest Atak na młyn. Niczym w antycznej tragedii stawia pisarz swoich bohaterów przed wyborami, z których żaden nie jest dobrym. Córka zamożnego młynarza wpada w oko młodemu imigrantowi z Belgii. Przystojny lekkoduch, nie zyskuje początkowo sympatii przyszłego teścia. Z czasem, kiedy udaje mu się zyskać jego przychylność na przeszkodzie zakochanym staje historia (wojna francusko-pruska). Wioska, w której odbywają cię zaślubiny zostaje zaatakowana przez nieprzyjaciela, a dziewczyna poddana najcięższej próbie; może uratować jedno życie; ojca lub narzeczonego. Kiedy ta nie potrafi podjąć decyzji i kiedy wszystko wydaje się być przesądzone los tasuje karty. I tak kilkakrotnie. Odbieranie nadziei na szczęśliwe zakończenie miesza się nieustannie z wiarą w happy end. Zola zdaje się mówić, iż nieznane są wyroki opatrzności (losu), a człowiek jest jedynie marionetką w rękach siły wyższej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, podobnie, jak w przypadku Nantasa lektorką jest pani Joanna Lissner, której egzaltowany i przejaskrawiony sposób narracji sprawia, iż słuchanie staje się dość męczące i irytujące. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z powstaniem Ataku na młyn, jednej z sześciu nowel (obok Baryłeczki Maupassanta, Z tornistrem na plecach Huysmansa, Upustem krwi Cearda, Burdelem pod Siódemką Hennique oraz Na pobojowisku Alexisa) składających się na zbiór Wieczory medańskie łączy się wymyślona przez Maupassanta legenda. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: blue;">Zbieraliśmy się latem u Zoli w jego posiadłości, w Medanie (..). Pewnej nocy, gdy księżyc był w pełni (...) zaczęliśmy przypominać wszystkich sławnych gawędziarzy (...) Sceptyk Ceard wymamrotał, spoglądając na księżyc: Oto piękne romantyczne tło, należałoby je wykorzystać... Opowiadając sentymentalne historyjki, dorzucił Huysmans. Lecz Zola uznał, że to dobra myśl, będziemy sobie opowiadać historie. Ubawił nas ten pomysł i ustaliliśmy, żeby rzecz utrudnić, że tło obrane przez pierwszego obowiązywać będzie pozostałych (...) Usiedliśmy i wśród głębokiego spokoju uśpionych pól, w jasnym blasku księżyca Zola opowiedział nam straszną kartę z historii katastrof wojennych, zatytułowaną Atak na młyn (..) *</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Ta piękna legenda, jak pisze pani Halina Suwała w biografii autora ma niewiele wspólnego z prawdą. Pisarze podczas spotkań w Medanie i Paryżu postanowili wydać wspólnie tom nowel, który miał być manifestem "szkoły naturalistycznej". </div>
<div style="text-align: justify;">
Osobiście wolałabym, aby legenda okazała się prawdziwą, bowiem opowiadania stworzone ad hoc, w romantycznej aurze, dla wspólnej zabawy odczytywałabym inaczej. Za najlepszą nowelę ze zbioru Wieczory medańskie uznano Baryłeczkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po przeczytaniu paru powieści Zoli stwierdzam, iż są zdecydowanie lepsze, ciekawsze i głębsze od jego nowel. </div>
<div style="font-size: x-large; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* str. 221 Emil Zola autorstwa Haliny Suwały Wiedza Powszechna rok wydania 1968</div>
guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-48537000162713044822014-01-23T23:02:00.000-08:002014-01-23T23:02:47.046-08:00Kuchenne schody<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-Hfjdihar57E/Ut6ul4Ow6tI/AAAAAAAAFqY/QyVmU67M2a8/s1600/zola_kuchenne_okl.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-Hfjdihar57E/Ut6ul4Ow6tI/AAAAAAAAFqY/QyVmU67M2a8/s1600/zola_kuchenne_okl.jpg" height="210" width="400" /></a></span></div>
<br />
<b>„To wszystko świnie”</b><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dwudziestodwuletni Oktaw Mouret przybywa do Paryża z niewielkim kapitalikiem w kieszeni i z głową pełną wielkich planów. Zamierza podbić Paryż, a narzędziem do tego celu mają się stać kobiety. Wierzy, że je rozumie, zamierza roztaczać swój czar, a potem wykorzystywać kobiety, by osiągnąć sukces w handlu, który go pasjonuje<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na początku jednak niewiele wskazuje na to, by Oktawowi mogło się udać. Zamieszkuje w solidnej, mieszczańskiej kamienicy przy ulicy Neuve-Saint-Augustin, która każdym detalem świadczy o bogobojności i prawym życiu jej lokatorów:<o:p></o:p></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Panował tu martwy spokój mieszczańskich salonów, gdzie nie dociera nawet najsłabszy podmuch zła. Rzekłbyś, że niezgłębionej cnoty strzegą te mahoniowe drzwi, piękne i błyszczące.</span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W miarę upływu dni Mouret zaczyna poznawać prawdziwą naturę tego małego światka: państwa z salonów i służby z kuchni. Nawiązuje romans z niepozorną panią Pichon, zaczyna bywać na przyjęciach, zawiera znajomość z kilkoma bywalcami i – rzecz jasna – bacznie wszystko obserwuje i słucha plotek. Stateczność i zamożność lokatorów okazują się równie fałszywe jak marmury na klatce schodowej. Wszędzie panuje ta sama atmosfera, a panie z towarzystwa prowadzą się tak samo jak ich służące. I czasem nawet nie są dużo czystsze od swoich pokojówek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="http://2.bp.blogspot.com/-8w2LPrmI9_E/Ut6sYAcbaGI/AAAAAAAAFqE/EhLtsv1OfjY/s1600/zola_kuchenne_kamienica.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-8w2LPrmI9_E/Ut6sYAcbaGI/AAAAAAAAFqE/EhLtsv1OfjY/s1600/zola_kuchenne_kamienica.jpg" height="400" width="255" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.727272033691406px;">Paryska kamienica z połowy XIX wieku.</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Próby nawiązania kolejnych romansów przez Moureta przeplatają się z losami rodziny Josserandów. Mimo swego ubóstwa starają się oni podtrzymywać pozory zamożności, byle tylko wydać za mąż dwie córki. Oszczędza się na jedzeniu, byle móc wydawać wtorkowe przyjęcia, suknie nicuje się przed każdym sezonem balowym, a halek nie pierze – w końcu nikt ich nie ogląda. Przytłoczony wymaganiami swej małżonki pan domu, któremu nie starcza na fanaberie, po nocach wypisuje za grosze opaski adresowe. Złapanie męża przez młodszą pannę Josserand niewiele zmienia w sytuacji rodziny. W matrymonialnych gierkach oszukują bowiem obie strony, a przykre rozczarowanie następuje po ślubie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">„Kuchenne schody” to frontalny atak na mieszczańską moralność, pełną obłudy i zakłamania, na podtrzymywanie pozorów, dbałość wyłącznie o to, by domowe brudy nie ujrzały światła dziennego. „To wszystko świnie”, ocenia swych chlebodawców jedna ze służących. Nawet ksiądz Mauduit nie różni się od swych owieczek: zawsze gładkimi pouczeniami potrafi załagodzić każdy skandal. Tylko służące wykrzykują przez kuchenne okna pełnym głosem to, o czym wszyscy wiedzą: kto z kim sypia, kto ma długi, kochankę, wstydliwą chorobę. Same zręcznie wykorzystują domową sytuację, podkradają jedzenie, przyjmują kochanków w służbowych pokoikach, demoralizują niedoświadczone dziewczyny – nie ma dla nich nic świętego. Doktor Juillerat, który doskonale zna sprawki swych pacjentów, wystawia brutalną diagnozę:<o:p></o:p></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">[...] kobiety: jedne to lalki błądź głupie, bądź zdeprawowane przez złe wychowanie, drugie, na skutek dziedzicznej neurozy mają zwyrodniałe skłonności i uczucia. Wszystkie puszczają się w bezsensowny, upodlający sposób, wbrew woli i bez żadnej przyjemności. Zresztą, nie okazał więcej pobłażania dla mężczyzn, tych – pod maską elegancji – drani i utracjuszów. Z pasją jakobina ogłaszał alarm dla całej mieszczańskiej klasy, rozpad i ruinę gmachu, którego zgniłe rusztowanie trzeszczy.</span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dla Zoli wszyscy są równi w swej niemoralności: łajdaczą się mężczyźni i kobiety; jedni bardziej dbają o pozory, inni mniej. Część żon przymyka oczy na kochanki mężów, byle oddalić od siebie pańszczyznę małżeńskich obowiązków; inne – wobec niedołęstwa małżonków – same szukają gachów. Jednym uczciwym lokatorem w kamienicy wydaje się być stolarz, wyrzucony z mieszkania za... niemoralność, nikt bowiem nie uwierzył, że odwiedzająca go w pokoju kobieta jest jego żoną. On to podsumowuje najdobitniej atmosferę kamienicy – i szerzej – całego mieszczaństwa:<o:p></o:p></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mam po dziurki w nosie tej parszywej kamienicy! Ładne rzeczy się tu dzieją! Co za brudy! Człek nie może mieć żony u siebie, ale wyelegantowanym dziwkom na każdym piętrze wolno po kryjomu prowadzić się jak suki. Banda skurczybyków! Banda burżujów!</span></blockquote>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="http://4.bp.blogspot.com/-z4e7ZVBW-C4/Ut6sxK3uAeI/AAAAAAAAFqM/qX-WTqHup6g/s1600/zola_kuchenne_okl+franc.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-z4e7ZVBW-C4/Ut6sxK3uAeI/AAAAAAAAFqM/qX-WTqHup6g/s1600/zola_kuchenne_okl+franc.jpg" height="400" width="247" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.727272033691406px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">Oktaw Mouret z kochanką.</span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial; color: #333333;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sporą winę za te wszystkie zwyrodnienia zdaje się Zola przypisywać instytucji małżeństwa w ówczesnej formie, wobec której nie ma żadnych złudzeń: to cyniczny związek oparty na oszustwie, bez którego panna nie znajdzie męża, pozbawiony ciepła i zaufania. Nic zresztą dziwnego: „Ludzie nie pobierają się nigdy wedle swych upodobań... Urządzić się potem możliwie najlepiej to jeszcze najmądrzejsze”, stwierdza jednak z opisanych mężatek. O to możliwie najlepsze urządzenie dbają matki, takie jak pani Josserand, rozgrywająca matrymonialne kampanie niczym Napoleon i trzymająca </span></span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">swoje wojsko </span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">silną ręką niczym sierżant.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial; color: #333333;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">„Kuchenne schody”, jak przypuszczam, musiały wywołać skandal: nie tylko bezkompromisowym podważaniem mieszczańskiej moralności, ale i nader przejrzystymi aluzjami seksualnymi, dokładnym opisem porodu, wzmianką o dzieciobójstwie, szczegółowym przedstawieniem sposobów „łapania męża” (chociaż pewnie wszyscy je doskonale znali), soczystym językiem. Bohaterowie reprezentują raczej pewne typy potrzebne Zoli do scharakteryzowania środowiska: Oktaw – młody, ambitny, dążący do celu; Maria Pichon – bezwolna, nieciekawa kobietka; pan Josserand – zahukany pantoflarz; pani Josserand – megiera; ich córka Berta – zepsuta panna; wuj Bachelard – stary rozpustnik i pijak; ksiądz Mauduit – obłudnik; lekarz Juillerat – radykał i bezbożnik; cała gama dam: dewotka, histeryczka, chora, energiczna kupcowa; do tego </span></span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">służące brudne i zdemoralizowane i tak dalej. Mimo to nie ma się wrażenia papierowości postaci, każda jest odrębna, każda ma do odegrania jakąś rolę, a Zola dba o to, by nie popaść w sztampę i funduje czytelnikom sporo zwrotów akcji. Oszczędnie dawkowane są opisy, daleko tu jeszcze do orgii detali cechującej „Wszystko dla pań”; dowiadujemy się jednak dość o wnętrzach, toaletach, posiłkach, sklepach, salonach i służbówkach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial; color: #333333;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na przykładzie kamienicy przy Neuve-Saint-Augustin pokazana jest cała sfera mieszczańska, wszędzie bowiem jest tak samo i bez względu na to, jakie burze przetoczą się przez salony i kuchnie, nic się nie zmieni. Trzeszczący gmach mieszczaństwa miał się bowiem jeszcze przez jakiś czas opierać wichrom.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: justify; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: auto; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
<b style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Emil Zola, <i>Kuchenne schody</i>, tłum. Nina Gubrynowicz, Państwowy Instytut Wydawniczy 1959 [Rougon-Macquartowie, tom 10].</b></div>
</div>
Piotr (zacofany.w.lekturze)http://www.blogger.com/profile/05087252794161905215noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-90198828505481615272013-08-07T11:12:00.003-07:002013-08-07T11:12:55.271-07:00Rzym<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-1jCEuZIXV78/UgKMXMKJ1oI/AAAAAAAAGFE/fBPim_GrsNs/s1600/rzym.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-1jCEuZIXV78/UgKMXMKJ1oI/AAAAAAAAGFE/fBPim_GrsNs/s1600/rzym.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i>Rzym </i>druga
część cyklu Trzy miasta wydany został w 1895 r. Każda z części
stanowi odrębną całość, można zatem poprzestać na przeczytaniu jednej
części, choć oczywiście najlepiej byłoby przeczytać je wszystkie i to w
kolejności, w jakiej zostały napisane (<i><a href="http://guciamal.blogspot.com/2013/06/lourdes-zmil-zola.html">Lourdes</a>, Rzym, <a href="http://guciamal.blogspot.com/2013/04/paryz-emil-zola.html">Paryż</a></i>),
to bowiem pozwala poznać motywy zachowań głównego bohatera oraz poglądy
jej autora w kwestii religii katolickiej i działania całej
biurokratycznej machiny hierarchii kościelnej. Główny bohater to ksiądz
Piotr Fromet, duchowny bez powołania, człowiek szlachetny i dobry, a
jednocześnie człowiek poszukujący sensu życia (drogi duchowej). Jako
dziecko wychowywany był przez reprezentujących odmienne światopoglądy
rodziców; naukowca i pobożną katoliczkę (a nawet bigotkę). Matka w
geście przebłagania Boga za grzechy męża, którego religią była nauka
oddała młodzieńca do duchownej posługi. W części pierwszej trylogii - <i>Lourdes</i>
Piotr podróżował z pielgrzymką do miejsca objawień Bernadety. Ponieważ
poszukiwania zamiast spokoju duszy i ukojenia, przyniosły jedynie
rozczarowanie oraz gorycz Piotr szuka celu/sensu czy może odkupienia
poprzez miłosierdzie. Mimo kryzysu wiary (a właściwie mimo braku wiary)
tkwi w stanie kapłańskim, chyba jedynie ze względu na życzenie i pamięć
matki. Dochodzi do wniosku, iż jedyną drogą ratunku dla chrześcijaństwa
pogrążonego w kryzysie wartości będzie powrót do korzeni, czyli do nauki
Chrystusa. Pisze więc książkę Nowy Rzym, w której przypomina nauki
głoszone przez Zbawiciela, a także przez papieża Leona XIII w czasach,
kiedy jeszcze był zwykłym duchownym. Przedstawia też propozycję reform
kościoła katolickiego. Niewielka i wydawać by się mogło mało znana/
znacząca książeczka wpisana zostaje na indeks ksiąg zakazanych
(podobnie, jak książka Zoli, czy dzieła dla przykładu Kopernika,
Galileusza, Woltera). Ksiądz Piotr w swej naiwności i prostoduszności
udaje się do Rzymu, aby tutaj bronić zawartych w książce idei przed
kościelną inkwizycją. Kiedy zawodzą już wszystkie sposoby, a spotkania z
kościelnymi dostojnikami nie przynoszą efektów, pozostaje ostatnia
deska ratunku - wizyta u Ojca Świętego, który jako człowiek z natury
dobry i sprawiedliwy nie może nie zrozumieć pobudek księdza Piotra - tak
myśli nasz bohater. Ma on przecież jak najlepsze intencje. Niestety
Piotr nie rozumie, iż papież (Leon XIII) jest jedynie urzędnikiem, który
bronić będzie istniejącego status quo za wszelką cenę. Papież docenia
wartość książki, ale uznaje ją za niebezpieczną dla wiernych. Jakże
mógłby się zgodzić na zmianę istniejącego status quo, wszak byłoby to
przyznaniem, iż kościół wypaczył nauki głoszone przez Chrystusa; nauki
miłosierdzia, ubóstwa, cnotliwego życia. Jak może żądać reform osoba
uzależniona od finansowego wsparcia osób, które zadowolone są z
istniejącego stanu rzeczy. </span><br />
<span style="font-size: small;"><i>To
świętokradztwo, bezbożność, bluźnierstwo. Jest tylko jedna religia,
nasza święta religia katolicka, apostolska i rzymska. Poza nią są tylko
ciemności i potępienie... Rozumiem, że masz na myśli powrót do
pierwotnego chrześcijaństwa; ale schizma protestancka, tak karygodna,
tak zgubna, też powstała pod tym pretekstem. Gdy tylko oddalamy się od
ścisłego przestrzegania dogmatów, od bezwzględnego poszanowania
tradycji, wpadamy w straszliwą otchłań... Ach, schizma, schizma, mój
synu, to niewybaczalna zbrodnia, morderstwo prawdziwego Boga, bestia
nieczystej pokusy, pobudzona przez piekło dla zatraty wiernych. Gdyby w
twojej książce były tylko te dwa słowa: „Nowa religia", należałoby ją
zniszczyć, spalić, jak śmiertelne niebezpieczeństwo dla dusz. </i></span><br />
<span style="font-size: large;">Utrzymywanie
najbiedniejszych wyznawców Chrystusa w przekonaniu, iż istniejący
porządek społeczny jest wolą Boga, a sprawiedliwości mogą oczekiwać
jedynie po śmierci stanowi wygodną argumentację dla książąt kościoła.
Odniosłam wrażenie (być może mylne), iż Papież dostrzegł w Piotrze to,
czego nie dostrzegli inni duchowni (bo być może nie widzieli w tym
zagrożenia/problemu), a mianowicie brak wiary. </span><br />
<span style="font-size: large;">Piotr wyjeżdża z Rzymu pokonany, wraca z przeświadczeniem, iż jedynym rozwiązaniem dla ludzkości jest nowa „świecka religia”. </span><br />
<span style="font-size: large;">Powieść
jest doskonałym obrazem życia urzędników hierarchii duchownej;
urzędników, gdyż trudno nazwać wyznawcami Chrystusa osoby zainteresowane
jedynie tym, co dziś nazwalibyśmy „ścieżką rozwoju kariery”. Myślę, że
temat nie stracił na aktualności, choć mam nadzieję, że sytuacja
przedstawia się choć troszkę lepiej. </span><br />
<span style="font-size: small;"><i>Piotr
uświadomił sobie, jakim był głupcem marząc o papieżu władającym tylko
światem ducha. Rojenia jego wydały mu się tak różne od rzeczywistości,
tak niewłaściwe, że ogarnął go wstyd pomieszany z rozpaczą. Papież
ewangeliczny, sprawujący rządy jedynie nad ludzkimi duszami — było to
pojęcie zupełnie obce dla prałata rzymskiego. Na wspomnienie dworu
papieskiego, skostniałego w rytualnych przepisach, zakrzepłego w pysze i
żądzy władzy, zdał sobie sprawę, że taka myśl musiała przejmować
przerażeniem i budzić fizyczną wprost odrazę. Jakże dziwaczny i godny
pogardy był w oczach rzymskiego duchowieństwa ten twór północnej
wyobraźni, papież bez ziemi i poddanych, bez zbrojnego orszaku i
dworzan, jedynie duch, jedynie autorytet moralny, rządzący światem tylko
dobrocią i miłością. To rzymskie duchowieństwo, wielbiące światło i
przepych, pobożne, ale także pełne przesądów, zostawiało Boga ukrytego
głęboko w tabernakulum, aby sprawować rządy w jego imieniu z największym
pożytkiem dla nieba, chytre jak zwykli politycy, uprawiające krętactwa
pośród rozpętanych apetytów ludzkich, zdążając cichym krokiem dyplomatów
do definitywnego zwycięstwa Chrystusa na ziemi, który w osobie papieża
miał zawładnąć pewnego dnia wszystkimi narodami świata. Jakże zdumiałby
się prałat francuski, kardynał Bergerot, ten święty biskup pełen
wyrzeczenia się i miłosierdzia, gdyby znalazł się w świecie watykańskim.
Ileż trudu kosztowałoby go zrozumienie tych stosunków, jakże cierpiałby
nie mogąc znaleźć wspólnego języka z tymi ludźmi bez ojczyzny, z tymi
kosmopolitami wiecznie schylonymi nad mapą dwóch półkul, pogrążonymi w
kombinacjach mających im zapewnić panowanie nad światem! </i></span><br />
<span style="font-size: large;">W
„Rzymie” moim zdaniem mniej jest Zoli naturalisty, choć i tu nie
zabrakło kilku niezłych opisów życia nędzarzy, to jednak po pierwsze nie
dorównują one, ani tym z części pierwszej, ani tym z części trzeciej
(nie mówiąc już o Germinalu), po drugie autor skupia się raczej na
opisie domostw i pałaców rzymskiej arystokracji, zarówno świeckiej, jak i
duchownej. I choć niektóre z tych domostw wymagałyby odnowy, to
bardziej przydałaby się odnowa moralna, niż fizyczna. Mamy więc opisy
spotkań, bali, uczt, knowań, zawiązywania sojuszy i ubijania interesów, a
jednym z wiodących wątków powieści jest kwestia unieważnienia
małżeństwa przez papieża. Poznajemy zatem tajniki i sposoby, jakimi
„załatwia” się rozwiązanie świętego i nierozerwalnego węzła
małżeńskiego. Wydaje mi się, iż w zamyśle autora wątek ten miał służyć
zdyskredytowaniu katolicyzmu, jako religii przeciwnej naturze. Jest to
jednak w mojej ocenie wątek dość dziwaczny, zwłaszcza jego finał wydaje
mi się „niesmaczny” (oddanie się ukochanemu po jego śmierci). W powieści
Rzym więcej jest Zoli filozofa, niż Zoli społecznika, co moim zdaniem
nie wychodzi książce na dobre. Nie można autorowi odmówić bystrości
obserwacji, trafności spostrzeżeń, wnikliwości analiz, nieco gorzej z
portretami psychologicznymi bohaterów. </span><br />
<span style="font-size: large;">Nie
wiem, czy to przesyt tematem, czy też odczytanie utworu, jako troszeczkę
nazbyt nachalnego przekonywania czytelnika do poglądów autora
spowodowały, iż z całego cyklu Trzy miasta – Rzym czytało mi się
najciężej. W Rzymie obraz kościoła katolickiego jest zdecydowanie
negatywny, a krytyka poczynań jego urzędników narasta wraz z kolejnymi
rozczarowaniami księdza Piotra, wraz z odkrywaniem zakłamania, obłudy i
fałszu, jakie reprezentują osoby należące do najwyższej hierarchii
kościelnej. Przedstawiony przez pisarza obraz tego wycinka społeczeństwa
(zresztą wcale nie lepiej prezentują się tutaj przedstawiciele
arystokracji świeckiej) przedstawia się niezwykle realistycznie (i
niestety znajomo), ale nie przekonuje mnie takie nazwałabym to trochę
„na siłę” przekonywanie do własnych racji (jakiekolwiek by one nie
były). I nie ma to nic wspólnego z moim światopoglądem. </span><br />
<span style="font-size: large;">Oczywiście,
nie umieściłabym książki na indeksie, tak tej, jak żadnej innej, gdyż
uważam, że człowiek ma prawo do wolności poglądów i przekonań, a na to
dał mu Stwórca rozum, aby dokonywał wyboru, a takie zakazywanie czytania
powoduje jedynie ciekawość i wzrost popularności „zakazanego owocu”. </span><br />
<span style="font-size: large;">Cieszę
się, że przeczytałam Rzym, bo bez tego czułabym niedosyt. Jako osobę
zakochaną w Rzymie rozczarowały mnie opisy miasta, poza panoramą Rzymu,
jaka jawi się Piotrowi zaraz po przyjeździe do miasta mam wrażenie, że
Zola Rzymu nie czuje i podobnie, jak nie darzy sympatią jego
mieszkańców, tak i nie darzy cieplejszymi uczuciami miasta. Jedyny
ciekawszy opis dotyczy kaplicy Sykstyńskiej. </span><br />
<span style="font-size: large;">Bogatsza w doświadczenia z lektury <i>Trzech miast</i> najwyżej oceniłam <a href="http://guciamal.blogspot.com/2013/06/lourdes-zmil-zola.html"><i>Lourdes</i></a>. </span><br />
<span style="font-size: large;">Moja ocena 3,5/6 </span></div>
guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-49217405288934596402013-06-04T07:52:00.002-07:002013-06-04T07:52:51.297-07:00Lourdes Emil Zola<span style="font-size: small;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-NMiTNWoEabA/Ua30DI_9yHI/AAAAAAAAF80/LF56dB1ScW4/s1600/lourdes.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="http://3.bp.blogspot.com/-NMiTNWoEabA/Ua30DI_9yHI/AAAAAAAAF80/LF56dB1ScW4/s320/lourdes.jpg" width="320" /></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"> Emil Zola, "Lourdes", tłum. Eligia Bąkowska, PIW, 1962. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Pierwsza
część trylogii o trzech miastach jest początkiem drogi księdza Piotra
Fromet poszukującego drogi do odnalezienia wiary. A gdzie jej szukać
najlepiej, jak nie w miejscu objawienia Matki Boskiej, w miejscu
uświęconym wiarą tysięcy pielgrzymów oraz cudownymi ozdrowieniami. Zola
przed napisaniem powieści odbył pielgrzymkę do Lourdes pragnąc zrozumieć
mechanizm rządzący religijnym fanatyzmem „wiernych”. Biorę to słowo w
cudzysłów, bowiem bohaterowie powieści, poza nielicznymi wyjątkami, jak
Maria czy proboszcz Peyramale, są raczej fanatycznym zbiorowiskiem
ludzi, którzy przybyli dobić targu z Maryją (ja coś Tobie, Ty coś mnie).
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Oczami
księdza Piotra (kapłana bez wiary) obserwujemy uczestników pielgrzymki i
ich opiekunów i poznajemy ich ukryte pragnienia. Biały pociąg wiezie
tych, którym medycyna odmówiła szansy na uzdrowienie. Zapełniają go
chorzy na raka, gruźlicy, suchotnicy, paralitycy, chorzy na choroby
skórne a także cierpiący na schorzenia o podłożu
neurologiczno-psychologicznym. Piotr towarzyszy przyjaciółce z
dzieciństwa sparaliżowanej Marii Guersaint, która jedzie w intencji
uzdrowienia obojga, zdając sobie sprawę z wielkiej tajemnicy księdza,
jaką jest jego brak wiary. Sceptycznie nastawiony ksiądz Piotr nie chcąc
martwić swojej przyjaciółki nie dzieli się z nią obawami o bezcelowości
podróży i przekonaniami, iż cudów nie ma. Jednakże, zasięgnąwszy opinii
kilku lekarzy zdaje sobie sprawę z tego, że silny bodziec psychiczny
może dziewczynę uleczyć. Pragnie tego głęboko nie tylko ze względu na
Marię, ale także upatrując w tym szansę na „uleczenie” własnej zbolałej
duszy targanej pomiędzy chęcią uwierzenia, a niemożnością uwierzenia. Z
jednej strony nie wierzy, ale z drugiej chce uwierzyć, z jednej strony
zakłada, że jeśli się zdarzy to, czego pragnie dla Marii, będzie to
miało naukowe uzasadnienie, a z drugiej liczy na to, że może coś drgnie w
jego sceptycznym i racjonalnym podejściu do kwestii wiary. Czy cud się
zdarzy, a jeśli tak, to, co będzie jego podłożem, głęboka wiara, wstrząs
psychiczny czy też przypadek? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Przy
okazji pielgrzymki obserwujemy zjawisko religijnego fanatyzmu,
zakłamania pątników oraz możliwości, jakie daje miejsce święte
przedsiębiorczym ojcom kościoła oraz mieszkańcom miasteczka. Autor
opisuje, jak pozbyto się z Lourdes Bernadetty, której ukazała się Matka
Boska i proboszcza-pierwszego opiekuna Lourdes. Opisuje walki, jakie
rozgrywały się pomiędzy mieszkańcami, a kościołem o podział „łupów”. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><i><i>… nowe Lourdes: woźnice, sprzedawcy świec, kobiety
oferujące pokoje do wynajęcia, zaczepiające klientów przed dworcem, moc
umeblowanych domów z dyskretnymi pokojami, tłum korzystających z
zupełnej swobody księży, targane namiętnością panie pielęgniarki i
zwyczajni przechodnie pragnący zaspokoić swoje apetyty. Widział też
żądzę zarobku rozpętaną przez deszcz milionów, całe miasto w pogoni za
zyskiem, sklepy, które zmieniały ulice w bazary i zjadały się wzajemnie,
hotele, które obdzierały pielgrzymów, nie wyłączając Błękitnych Sióstr,
utrzymujących restaurację, i ojców z Groty, zbijających fortunę na
Bogu. Jakże smutna i straszna jest wizja niewinnej Bernadety, która
roznamiętnia tłumy, każe im gonić za mirażem szczęścia, kieruje ku nim
rzekę złota i doprowadza wszystko do zgnilizny! Wystarczyło, aby wionęło
tędy przesądem, aby ludzie się zbiegli, aby przypłynął pieniądz, a ten
uczciwy zakątek ziemi zdemoralizował się...</i></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Jest
w założeniu Zoli troszkę niekonsekwencji. Bo z jednej strony przekonuje
on, iż cudów nie ma, a każde uzdrowienie da się racjonalnie uzasadnić, z
drugiej strony opisuje niewytłumaczalne przypadki uzdrowień, a jego
bohater "modli" się o cud uzdrowienia, tak jakby rozum mówił mu co
innego, a serce co innego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Krytycy
przypisują Zoli jednostronne spojrzenie na zjawisko, jakim jest
Lourdes, stawianie po jednej stronie naiwnej wiary, zabobonu litości,
nieszczęścia, złudzenia symbolizowanego przez Marię Guersaint, po
drugiej rozumu, nauki i umiłowania prawdy, których rzecznikiem jest ks.
Piotr. Nie mogę zgodzić się z taką oceną powieści. Bowiem poza słowami
potępienia dla ludzkiej zachłanności, głupoty i fanatyzmu Zola
przedstawia także piękno i radość przeżyć, jakie daje ludziom wiara i
nadzieja, potęgę wiary (chociażby w możliwość wyzdrowienia) a także,
choć, nie na pierwszym planie, ale w tle, cichą rzeszę ludzi
bezinteresownie pomagających potrzebującym; pielęgniarzy i
wolontariuszy. A to, że jest ich zdecydowanie mniej niż tych, którzy
zwietrzyli tu szansę na bogactwo i rozgłos odzwierciedla jedynie smutną
prawdę o ludzkich ułomnościach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Oczywiście
można się nie zgadzać z Zolą w kwestii jego światopoglądu czy
wyznawanych wartości, ale nie można mu odmówić, iż opisał zarówno
organizację ruchu pielgrzymkowego, jak i materialistyczne nastawienie
części kleru w sposób niezwykle celny i realistyczny. Nie dostrzegam w
książce ataku na wiarę, ale krytyczne spojrzenie na fanatyzm religijny i
ludzką obłudę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Nic dziwnego, iż taki punkt widzenia spowodował umieszczenie zarówno powieści, jak i autora na indeksie ksiąg zakazanych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Powieść
jest też kolejnym przykładem powieści naturalistycznej, czego
najlepszym przykładem jest opis „uzdrawiającej kąpieli” w wodzie, w
której pływają kawałki bandaży, płaty skóry, krwi, ropy, fragmenty
ludzkich ciał, w której zanurzano dziesiątki chorych z otartymi ranami,
wrzodami, chorobami skóry, a także nieboszczyka. Opis wywołuje dreszcz
obrzydzenia i niesmak. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Zola
napisał powieść po odbyciu dwóch pielgrzymek do Lourdes oraz
przeprowadzeniu szeregu rozmów z księżmi, organizatorami pielgrzymek i z
lekarzami, zapoznaniu się z historią Bernadety i proboszcza Peyramale, o czym szczegółowo pisze Halina Suwała w biografii Emil Zola. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Po książkę sięgnęłam dzięki wpisowi u <a href="http://koczowniczkablog.blogspot.com/2013/02/230-emil-zola-lourdes_11.html">koczowniczki</a>. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">A moja ocena książki jest tożsama z jej oceną 5/6 </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Nigdy
nie byłam w Lourdes, nie umiem opisać, jak dzisiaj wygląda tak ważne
dla milionów katolików miejsce kultu. Zapraszam natomiast na blog
Łucji-Marii, która pisze o swojej pielgrzymce do Lourdes <a href="http://czarownyswiat.blogspot.com/search?q=Lourdes">tu </a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Parę refleksji na temat Lourdes snuje też nutta (<a href="http://niecodziennikliteracki.blox.pl/2012/09/Lourdes.html">klik</a>) </span></div>
<br />guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-49643550563330833732013-05-26T10:44:00.002-07:002013-05-26T10:45:05.760-07:00"Zdobycz" <br />
<div class="separator" style="clear: both; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-t0KcAs34qkI/UaJJhFTXEUI/AAAAAAAAJQY/IDUy-j40dec/s1600/Beute.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-t0KcAs34qkI/UaJJhFTXEUI/AAAAAAAAJQY/IDUy-j40dec/s320/Beute.jpg" style="cursor: move;" width="193" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
W <i>Zdobyczy</i> Zola opisuje losy Aristide'a, jednego z synów Pierre'a, który w pierwszym tomie cyklu odgrywał tylko poboczną, niezbyt fortunną rolę. Podczas przewrotu zachował się wbrew rodzicom, bez szczególnego zamiaru, zbyt późno zorientował się bowiem, który kierunek ma szansę zwycięstwa. Aristide opuszcza prowincjonalne Plassans i wyjeżdża do Paryża, gdzie liczy na pomoc brata - Eugène - który objął stanowisko ministra. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
Pomoc brata ogranicza się jednak tylko do zapewnienia mu stanowiska w urzędzie ds budowlanych, nieoceniona pomoc nadchodzi jednak z zupełnie innej strony. W najlepszym możliwym momencie umiera żona Aristide'a i pojawia się jego siostra - Sidonie - która swata go z młodą panną z dobrego domu. Renée powróciła z pensji w ciąży, którą należy zataić - uposażona w dobrym posag wychodzi więc za Aristide'a, który przyjmuje ciążę na swój rachunek. Wszystko układa się po jego myśli - młoda żona traci ciążę, a ogromny posag pozwala mu na rozpoczęcie piramidalnie skomplikowanych spekulacji, wykorzystując zaplanowaną na wielką skalę przebudowę Paryża za panowania Napoleona III. Machlojki Aristide'a są tak skomplikowane, że sam traci kontrolę nad ilością swoich pieniędzy, jedno jest jednak pewne - jest ich tak wiele, że zarówno on, jego żona, jak i syn z pierwszego małżeństwa - Maxime prowadzą życie iście królewskie. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
Renée interesuje się tylko bankietami, nowymi kreacjami, plotkami, a jej jedynym celem w życiu jest rozkosz i przyjemność. Pod okiem zajętego męża wciąga pasierba w zakazany romans. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
Powieść Zoli to swoisty dokument Paryża z połowy XiX wieku - dekadenckie społeczeństwo, upadek obyczajów oraz spekulacje na koszt państwa dominują w najwyższych sferach. Trudno zapałać sympatią do choćby jednego bohatera - moralne zepsucie i perfidia wręcz odrzucają od nich.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;">
Drobiazgowe opisy pomieszczeń, ulic, strojów dopełniają obrazu ówczesnego społeczeństwa.</div>
</div>
Annahttp://www.blogger.com/profile/06077439546808561502noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-3404711792602072292013-05-07T13:31:00.003-07:002013-05-07T13:31:59.002-07:00Germinal - audiobook (drugie spotkanie z powieścią)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-x9xPGBHmkCI/UYlkUVxz12I/AAAAAAAAF20/r-_6ERpIDMk/s1600/germinal.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-x9xPGBHmkCI/UYlkUVxz12I/AAAAAAAAF20/r-_6ERpIDMk/s320/germinal.jpg" width="239" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--><span style="font-size: small;"></span><span style="font-size: small;">Prawdę powiedziawszy, gdyby nie wyzwanie, chyba nic nie byłoby w stanie sprawić, abym po półtora roku sięgnęła po książkę po raz drugi. Owszem, często czytam książki kilkukrotnie, zdarzało się nawet, że czytałam jakąś książkę przynajmniej raz na rok, ale Germinal, aczkolwiek oceniony po pierwszy czytaniu bardzo wysoko (5,5 /6) nie należy, do tego typu książek, po które sięga się z taką częstotliwością. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Już sam temat wydaje się mało pasjonujący; ciężka dola wyzyskiwanego górnika, nędza, choroby, strajk, umieranie. A kiedy jeszcze dodać do tego naturalistyczny sposób pisania, który nie pomija żadnego najbardziej wstydliwego, odrażającego czy fizjologicznego aspektu życia to dziwnym wydaje się, iż można dobrowolnie zabrać się za lekturę w tak krótkim czasie od jej ukończenia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Germinal jest jak sekcja zwłok cuchnącego, ohydnego robaka, ale nie jest to sekcja zwłok przeprowadzona dla samej tylko ciekawości. Zola bystry obserwator życia społecznego w kolejnym tomie cyklu Rodzina Rougnon-Macquart, opisuje losy mieszkańców górniczej osady, aby na ich przykładzie zanalizować bolączki ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej na prowincji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Jest koniec XIX wieku. Do małego górniczego miasteczka Montsou przybywa bezrobotny maszynista Stefan. Jest on młody, silny i krewki. Przypadek sprawia, iż zostaje zatrudniony w kopalni. Radość jest jednak krótkotrwała. W miarę poznawania warunków pracy i płacy Stefan przeżywa coraz większe rozczarowanie nie tylko pracą, ale także sobą i swoimi towarzyszami niedoli. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Zola nie po raz pierwszy opisuje dwa kontrastujące ze sobą światy. Z jednej strony żyjący w nędzy górnicy; pracujący ponad siły pod ziemią od świtu do zmierzchu, narażeni na niebezpieczeństwo zawałów i tąpnięć, choroby, na przemian lodowate zimno oraz gorąco nie do wytrzymania, niedożywieni (anemiczni) w zamian za wynagrodzenie, które nie pozwala im „ani żyć, ani zdechnąć z głodu”. Pracują wszyscy od kilkuletnich dzieci do starców zmęczonych życiem. Mimo tego życie mieszkańców osady jest wegetacją; pobudka w środku nocy, ciężka ponad siły praca, ciągły głód, spotkania w knajpie przy kieliszku i seks. Tam, gdzie jest bieda, tam rodzi się dużo dzieci, a wiek rozpoczęcia inicjacji seksualnej jest coraz niższy. Wielopokoleniowe rodziny żyją często w jednej izbie, gdzie o intymności nie może być mowy. Każdy członek rodziny ma swoje zadania do spełnienia. Życie tutaj jest bezwzględne w swym okrucieństwie. Nikt nie rozczula się nad chorobą, czy kalectwem, nie pracujesz, to nie jesz. Kiedy dziecko umiera trudno powiedzieć, czy matka rozpacza, czy raczej cieszy się, iż odpada jej jedna gęba do wykarmienia. Najważniejszy w rodzinie jest ten, kto zarabia najwięcej, to jemu przypada w udziale kawałek mięsa w zupie i większa porcja chleba do pracy. Zupa z brukwi, wczorajszy ziemniak, zjełczałe masło i cegiełka (kanapka z chleba na dwanaście godzin pracy) to codzienne pożywienie górników i ich rodzin. Kimś ważnym w rodzinie jest dziadek, ale tylko tak długo, jak istnieje nadzieja, że otrzyma emeryturę. Kobiety są własnością mężczyzn, bo one nie zarabiają (często schorowane zmuszone do pozostania w domu albo karmiące kolejne z gromadki dzieci) lub zarabiają dużo mniej. Sprzedawanie się kobiet nie jest tutaj niczym nagannym i często dzieje się za przyzwoleniem mężów bądź rodziców. Sprzeciw budzi dopiero odejście syna czy córki z domu, bo odpada część dochodów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"> Z drugiej strony znajdują się pracodawcy - przedstawiciele świata, w którym rządzi pieniądz. Żyją w dostatku i luksusach; na dworach obfitujących we wszelkiego rodzaju dobra, a ich głównym zajęciem są przyjęcia, na których stoły uginają się od jadła (bażanty, trufle, kuropatwy). Choć środowisko pracodawców, akcjonariuszy i kierowników kopalń jest zróżnicowane. Deneulin, właściciel kopalni, jest człowiekiem kompetentnym i pracowitym, cieszy się pewnego rodzaju szacunkiem robotników. Dyrektor Hennebeau to człowiek dążący bezwzględnie do celu; traktuje robotników, jako jedno z narzędzi pracy, które ma mu przynosić zyski. Rodzina Gregoire to zamknięci we własnym świecie ludzie żyjący z tego, co odziedziczyli, żal im nędzy robotników, uważają jednak, iż sami są sobie winni. Ich oderwanie od świata, ich zachowanie, ich bezdenna głupota denerwują chyba jeszcze bardziej niż zachłanność Hannebeau. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">W powieście jest wiele scen, które zapadają w pamięć, wiele scen, które wyciskają łzy, wiele też takich, które budzą wstręt. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Powieść pozbawiona jest upiększeń, jest naturalistyczna, momentami szokująca. Opis pastwienia się nad zwłokami sklepikarza napawa obrzydzeniem. Bohaterowie budzą współczucie, ale też grozę i przerażenie. Można współczuć górnikom, a jednocześnie ich postawy, ich filozofia życiowa, ich okrucieństwo sprawiają, że stają się oni dla nas odpychający. Ale z drugiej strony, czy tak podłe warunki egzystencji nie stanowią usprawiedliwienia dla ich działań. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Książka w mistrzowski sposób ukazuje, do czego może doprowadzić człowieka skrajna nędza, głód i brak świadomości (wykształcenia). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Mimo naturalistycznej brzydoty ludzkich zachowań i posępnego klimatu niesie ona jakieś optymistyczne przesłanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Kiedy w ostatnich scenach powieści Stefan wyjeżdża do Paryża, aby kontynuować walkę widzi przemianę, jaka dokonała się w uległych dotychczas górnikach i ma pewność, że ten stan rzeczy nie może trwać dłużej. A kiedy słyszy odgłos kilofów spod budzącej się do życia ziemi to wie, że </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><i>To rośli ludzie, czarna armia mścicieli, która kiełkując powoli w bruzdach, dojrzewała, aby wydać plon w przyszłym stuleciu i której pędy rozsadzą niebawem skorupę ziemi. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Sam Zola pisał o powieści 4.04.1885 r. w odpowiedzi na recenzję w Le Figaro: </span><a href="http://1.bp.blogspot.com/-b_wh0gruI2k/UYlkFc1sVjI/AAAAAAAAF2s/njI230CoTcE/s1600/DSC03908.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-b_wh0gruI2k/UYlkFc1sVjI/AAAAAAAAF2s/njI230CoTcE/s400/DSC03908.JPG" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><i>Pragnąłem jednego tylko – pokazać tych nędzarzy takimi, jakimi zrobiło ich nasze społeczeństwo i obudzić taką litość, podnieść taki krzyk o sprawiedliwość, żeby Francja przestała wreszcie dać się pożerać ambicjom garstki polityków i zajęła się zdrowiem i dobrobytem swych dzieci. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">A parę miesięcy później w grudniu 1885 r.: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><i>Germinal nie jest dziełem rewolucyjnym, ale dziełem litości. Chciałem zawołać do szczęśliwych tego świata, do tych, którzy są panami; miejcie się na baczności, spójrzcie pod ziemię, zobaczcie tych nędzarzy, którzy pracują i cierpią. Jest może jeszcze czas, aby uniknąć ostatecznych katastrof. Ale nie zwlekajcie ze sprawiedliwością, spieszcie się, bo inaczej, patrzcie, oto niebezpieczeństwo; ziemia otworzy się i pochłonie narody w jednym z najstraszliwszych kataklizmów historii. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"> Germinal to powieść wielopłaszczyznowa. Dla mnie to też książka o upadku idei, o samotności przywódców, a także o ludzkich charakterach, które ulegają wypaczeniom nie tylko w obliczu klęski, ale również, a może przede wszystkim w obliczu społecznego awansu (Chaval, Stefan). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Nawet ideologiczne rozważania prezentowane przez Stefana (o poglądach socjalistycznych), Rasseneura - właściciela szynku (posybilistę), Plucharda – funkcjonariusza międzynarodówki czy anarchistę Suwarina są dla mnie strawne (vide moja awersja do polityki), dzięki zastosowanej metodzie dialogu, która pozwala na przedstawienie różnych punktów widzenia, bez konieczności opowiadania się za żadnym z nich. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Dopiero po lekturze książki Emil Zola pióra Haliny Suwała zwróciłam uwagę na aspekt, dziedziczności, który przecież był niejako spiritus movens powstania całego cyklu. Stefan Lantier to syn Gerwazyny z powieści <a href="http://czytamyzole.blogspot.com/2013/04/w-matni.html"><i>W matni</i></a>, (o której pisał ZWL), zdeterminowany genami zdegenerowanych przodków, obciążony dziedzicznie skłonnością do zbrodni. Stefan cały czas żyje w obawie przed popełnieniem zbrodni, jednak dziedzictwo przodków w połączeniu z warunkami zewnętrznymi prowadzą do nieuniknionego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Wysłuchany przez mnie audiobook jest wersją powieści w tłumaczeniu pani Krystyny Dolatowskiej czytaną przez pana Ryszarda Nadrowskiego. Miałam pewne obawy przed tym lektorem, gdyż pamiętam parę utworów w jego wykonaniu. Wydawały mi się czytane beznamiętnie. Tymczasem w przypadku <i>Germinal</i> jestem pod wrażeniem. Świetna dykcja, intonacja głosu i wykonanie, które uwypukla wszystkie zalety dzieła. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Po drugim czytaniu moja ocena uległa podwyższeniu – 6/6</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="display: none; font-family: "Arial","sans-serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-hide: all;">Usuń</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-5377474830321901462013-05-04T13:10:00.000-07:002013-05-04T13:10:06.605-07:00"Pochodzenie rodziny Rougon-Macquartów"<br />
<div class="separator" style="clear: both; color: #666666; font-family: Calibri; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-ggyKxYmkuMI/UYArs5QssPI/AAAAAAAAJJo/aViBECOuPaY/s1600/2013-04-13+19.23.38.jpg" imageanchor="1" style="color: #ea9999; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-decoration: none;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-ggyKxYmkuMI/UYArs5QssPI/AAAAAAAAJJo/aViBECOuPaY/s320/2013-04-13+19.23.38.jpg" style="-webkit-box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.0976563) 1px 1px 5px; background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: transparent; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial; border-bottom-color: transparent; border-bottom-style: solid; border-bottom-width: 1px; border-color: initial; border-left-color: transparent; border-left-style: solid; border-left-width: 1px; border-right-color: transparent; border-right-style: solid; border-right-width: 1px; border-top-color: transparent; border-top-style: solid; border-top-width: 1px; border-width: initial; box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.0976563) 1px 1px 5px; padding-bottom: 5px; padding-left: 5px; padding-right: 5px; padding-top: 5px; position: relative;" width="192" /></a></div>
<span class="Apple-style-span" style="color: #666666; font-family: Calibri; font-size: 13px; line-height: 18px;"><br /></span><div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Tak jak od dawna planowałam, moją kolejną przygodę z Zolą rozpoczęłam od pierwszego tomu cyklu o rodzinie Rougon-Macquart. </span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Akcja powieści koncentruje się wokół Pierre'a Rougon, najstarszego syna Adélaide Fouqe. Po śmierci pierwszego męża, Adélaide związuje się z szmuglerem Macquart'em, któremu rodzi córkę Ursulę oraz syna Antoine. Pierre nie akceptuje przyrodniego rodzeństwa i jeszcze za życia matki sprytnie oszukuje ich, by zagarnąć spadek, dzięki któremu udaje mu się złapać dobrą partię, w postaci mieszczańskiej córki Félicité. Oboje marzą o wspięciu się po drabinie społecznej i awansie do elit Plassans. </span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Niestety pieniądze nie przynoszą im szczęścia - mimo usilnych prób ciągle tracą majątek, również kształcąc w Paryżu trzech synów. </span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Pierre korzysta jednak z sytuacji politycznej we Francji i próbuje tą drogą podwyższyć pozycję rodziny oraz pomnożyć majątek. Zamach stanu w Paryżu wywołuje zamieszki w całym kraju, także w Plassans następuje mobilizacja republikanów. Jednym z nich jest młodziutki Silvère Macquart, syn przyrodniej siostry Pierre'a, która młodo zmarła. Silvère wychowuje się u babki Adélaide, która zmaga się ze starością, chorobą psychiczną i zapomnieniem. Obecność wnuka podnosi ją na duchu, a także chłopak znajduje u niej ciepło i dom. Ze swoją ukochaną, młodziutką Miette dołącza do powstańców, nie spodziewając się tragicznego zakończenia.</span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Jednak nie czytałam powyższego wydania - drobno zadrukowane strony skutecznie mnie odstraszyły i wolałam jednak poznać pierwszy tom cyklu na kindle. Przyznać muszę, że niezbyt skutecznie zachęcił mnie do dalszej lektury. O ile podobała mi się historia Silvère i Miette oraz ciekawiły perypetie rodziny Adélaide, to wątek polityczny nudził niemiłosiernie. Nieszczególnie interesowało mnie kto z kim i przeciwko komu walczy, wolałam czytać o rodzinnych powiązaniach i konfliktach. </span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div style="color: #666666; line-height: 18px; text-align: justify;">
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Oczywiście nie zakończę tutaj mojej przygody z Zolą, skoro postanowiłam przeczytać wszystkie tomy, tak zrobię, świadoma, że nie wszystkie z nich trafią w mój gust.</span></div>
Annahttp://www.blogger.com/profile/06077439546808561502noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-2473501800795632732013-04-28T09:01:00.002-07:002013-05-07T13:37:35.078-07:00Emil Zola wg Haliny Suwały<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Xc6MoZRBcDc/UX1tYSu9dJI/AAAAAAAAF0E/_g2lj941g1c/s1600/DSC03905.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-Xc6MoZRBcDc/UX1tYSu9dJI/AAAAAAAAF0E/_g2lj941g1c/s400/DSC03905.JPG" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><span style="font-size: small;">Szukając biografii pisarza trafiłam na książkę Haliny
Suwała pod tytułem Emil Zola (a prawdę mówiąc to jakiś czas temu wskazał
mi ją <a href="http://www.zacofany-w-lekturze.pl/">Zacofany w lekturze</a>).
Na początku jedna uwaga książka Emil Zola nie jest typową biografią,
nazwałabym ją raczej książką o twórczości i poglądach pisarza. <br />Wydana
w 1968 roku pozycja jest bogatym źródłem informacji na temat
kształtowania się Zoli, jako pisarza (lektur i literackich fascynacji z
lat młodzieńczych), jego doświadczeń dziennikarskich, na temat pisanych
powieści (pomysłów, zamierzeń, oddźwięku, jaki wywoływały), przyjaźni
artystycznych, no i chyba przede wszystkim poglądów autora cyklu <i>Rougnon - Macquartów</i> oraz trylogii <i>Trzy miasta</i>.
Sam Zola, jako człowiek zaledwie przemyka się przez karty książki;
urodził się, uczył, mieszkał na Prowansji, pochłaniał książki, pracował,
jako dziennikarz, ożenił, prowadził dwa domy (drugi z matką jego dwójki
dzieci). A wszystko to autorka zaledwie wspomina gdzieś pomiędzy
wierszami; jednym zdaniem, bo jak pisze przy okazji wzmianki o romansie z
Jeanne Rozerot <i>„w życiu prywatnym człowieka, nawet wielkiego, są sprawy, o których mówić mają prawo jedynie najbliżsi”.</i><br />Książka jest kopalnią wiedzy o autorze <i>Nany</i> i <i>Germinal</i>
(dzieła chyba najbardziej znane w powszechnej świadomości). Autorka nie
snuje domysłów, nie pozwala sobie na żadne niedopowiedzenia, jeśli nie
dysponuje wiedzą na jakiś temat to pomija go milczeniem, powstrzymuje
się od ocen, a jeśli już wypowiada swoje opinie na temat którejś z
książek to są one bardzo wyważone. Pani Suwała oddaje głos samemu Zoli,
jego przyjaciołom i oponentom, z rzadka też jego dziełom. Na stronach
książki aż gęsto od cytatów; z bogatej korespondencji pisarza,
wypowiedzi o pisarzu, artykułów prasowych, przedmów do książek oraz
fragmentów samych książek.<br />W najbardziej osobistej z jego książek tj. w <i>Dziele</i>
(powieści o sztuce), w której pomiędzy jej trzech bohaterów rozdzielił
własną osobowość pisze Zola o swoim stosunku do aktu tworzenia;<br /><i>Praca
zabrała mi całe życie. Powoli ukradła mi matkę, żonę, wszystko co
kocham [..] Kiedy byłem w nędzy marzyłem o wypoczynku na wsi, o dalekich
podróżach, dzisiaj gdy mógłbym spełnić te marzenia, zaczęte dzieło
trzyma mnie na uwięzi.[… ]Są podobno tacy, dla których tworzenie jest
przyjemnością […] Są pełni podziwu i zachwytu dla samych siebie,
wszystko, co napiszą, jest niezwykłe, wytworne, nieporównywalne.. Ja
rodzę z pomocą kleszczy i dziecko wydaje mi się zawsze ohydne. Czyż
podobna do tego stopnia być wolnym od wątpliwości, żeby wierzyć w
siebie[..]<br /><br />Przy każdym nowym dziele przeżywam ogromne wzruszenie
debiutanta, serce mi bije, niepokój wysusza usta, słowem straszliwa
trema. […] Radością nie jest osiągnięcie szczytu, ale zdobywanie go,
rozkosze wspinaczki. […]Przed nami nadzieja, marzenia, bezgraniczne
iluzje.[…] A potem skończone, szczyt zdobyty, należy tylko utrzymać się
na nim. I wtedy zaczyna się udręka.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-GcjkqbmXU48/UX1G87xTGxI/AAAAAAAAFzQ/tDc_PK9f628/s1600/DSC03908.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-GcjkqbmXU48/UX1G87xTGxI/AAAAAAAAFzQ/tDc_PK9f628/s320/DSC03908.JPG" /></a>Autorka
bardzo dużo miejsca poświęca na analizę utworów Zoli, przedstawienie
wywodów autora dotyczących konspektu planowanej powieści, zamysłu, idei
utworu oraz opinii na ich temat wśród współczesnych mu pisarzy,
dziennikarzy i krytyków. Jakkolwiek o utworze najwięcej mówi sam utwór,
ciekawym jest poznanie opinii twórcy oraz jego kolegów po fachu. A
zwłaszcza ciekawym jest, to, jak jedno dzieło wywołuje tak skrajne
reakcje; od oburzenia Wiktora Hugo czy braci de Goncourt po zachwyt
Maupassanta, czy Flauberta. <br />Ci zresztą, którzy najbardziej krytykowali powieści Zoli byli jego pierwszymi mistrzami. <br /><i>Przez
trzy miesiące przymusowych wakacji [podczas cholery w 1854 r.]
pochłonąłem całą bibliotekę publiczną; babka odważna kobieta, przynosiła
mi z miasta książki paczkami po kilkanaście tomów naraz. Połknąłem
wtedy wszystkich wielkich bajarzy, Dumasa, Eugeniusza Suego, Fevala,
Eliasza Bertheta, Gonzalesa. <br />[..]przedmiotem naszej miłości byli
wtedy przede wszystkim poeci […]Przez rok panował nad nami niczym
absolutny monarcha Wiktor Hugo. Podbił nas swoimi tezami olbrzyma,
porwał swoją potężną retoryką.[…]Umieliśmy na pamięć całe poematy i
wracając o zmierzchu do domu dostosowywaliśmy krok do rytmu jego poezji,
dźwięcznej, jak głos trąby. </i>Jednak jakiś czas później na firmamencie Zoli jaśnieją już inne gwiazdy.<br /><i>Czy
czytałeś już całego Balzaka? (pytał w 1867 r. przyjaciela) Co za
człowiek! Czytam go w tej chwili na nowo. Przytłacza sobą całe stulecie.
Przy nim bledną dla mnie Wiktor Hugo i inni. </i><br />Nowy nurt powieści zwany realistyczną, czy później naturalistyczną nie znajduje akceptacji u Wiktora Hugo, który np. o książce <i>W matni </i>wyraził się słowami: <br /><i>To
zła książka. [..]Są obrazy, których nie wolno pokazywać. I niechaj nie
mówią mi, że to wszystko prawda, że tak właśnie się dzieje. Wiem o tym,
sam zstąpiłem do otchłani tych wszystkich nieszczęść, ale nie chcę, aby
wystawiano je na widowisko [..] Ja rozpatrywałem je jako moralista,
lekarz, ale nie chcę, aby ktokolwiek wchodził w nie jako obojętny lub
ciekawy widz; nikt nie ma do tego prawa. </i><br />Zolę fascynuje twórczość nie tylko Balzaka, ale też Flauberta.<br />Ten ostatni o <i>Podboju miasta Plassans</i>, jednego z pierwszych utworów Zoli pisał;<br /><i>Przeczytałem
Podbój miasta Plassans jednym haustem, tak jak się wypija szklankę
dobrego wina [..] Co za wspaniały typ ten Mouret, ze swoją ciekawością,
skąpstwem, rezygnacją i płaskością! Ksiądz Faujas jest groźny i wielki,
prawdziwy spowiednik! Jak doskonale włada kobietą, jak zręcznie
opanowuje tę tutaj, biorąc ją najpierw miłosierdziem, a potem
brutalizując! Co do niej, Marty, nie potrafię nawet Panu wyrazić jak
bardzo wydaje mi się udaną, z jaką sztuką pokazany jest rozwój jej
charakteru, a raczej choroby! Rozkład małżeństwa doskonały! Ale wszystko
zaćmiewa koniec, który jest ukoronowaniem dzieła. Nie znam nic bardziej
wstrząsającego niż to rozwiązanie.</i>I tak dalej. Opinia pełna pochwał i wykrzykników.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-pYrOScGl1tI/UX1rxnka2XI/AAAAAAAAFz4/eUB6GRFZyXY/s1600/DSC03910.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-pYrOScGl1tI/UX1rxnka2XI/AAAAAAAAFz4/eUB6GRFZyXY/s320/DSC03910.JPG" width="180" /></a>Ze
względu na dość szczegółową analizę dzieł Zoli książkę należałoby
przeczytać dwukrotnie; raz całościowo przed lekturą jego powieści, gdyż
rzuca ona światło na intencje pisarza. Drugi raz fragmentarycznie po
lekturze każdej z książek, aby skonfrontować, czy nasz odbiór dzieła
jest zgodny z intencją jej twórcy, czy odebraliśmy lekturę, tak jak
przyjaciele pisarza, czy raczej należymy do grupy oburzonych, którzy
będą domagać się ukarania pisarza za obrażę moralności czy np. zmiany
wyrokiem sądowym nazwiska bohatera powieści. (Nie będzie sobie szargał
mojego nazwiska jakiś pisarzyna, bo ja na to nie pozwolę) <br />Gdybym
miała w paru słowach scharakteryzować Zolę po lekturze książki pani
Suwały napisałabym; to pisarz impresjonista, który maluje piórem
otaczającą go rzeczywistość; rzadko piękną, ale zawsze prawdziwą, albo
taką, jaka jemu wydaje się być prawdziwą. Jego powieści nie napawają
optymizmem, pełno w nich nędzy, brudu, ohydy, a jednak niosą one
nadzieję. Tą nadzieją jest wiara w naukę, postęp, rozum, miłość. Zola to
także ten, który zawsze staje po stronie zwyciężonych, na początku swej
drogi, kiedy ledwie wiąże koniec z końcem i wtedy, kiedy zyskał już uznanie i sławę. Zawsze, bez względu na koszty. <br />Bibliografia
zawiera zestawienie wszystkich jego dzieł; zarówno tych opublikowanych,
jak i materiałów rękopiśmiennych, a także wykaz publikacji na temat
dzieł i życia Zoli (imponująca lista, wśród której nie ma ani jednej
wydanej w Polsce, aczkolwiek znajduje się tu przetłumaczona na j.polski
książka <i>Bonjour Monsieur Zola </i>A. Lanoux). Dodatkową zaletą książki jest duża ilość fotografii, rycin, ilustracji do powieści i karykatur pisarza. <br />Chcąc
streścić choćby w malutkiej części opracowanie musiałabym dokonywać
wpisu w kilkunastu częściach. Postanowiłam więc wykorzystywać lekturę
podczas recenzji kolejnych dzieł pisarza. Książki nie da się przeczytać
szybko, bowiem bogactwo treści wymusza zatrzymanie i refleksję. Jest to
książka z rodzaju tych, do których się wraca, a już na pewno
przeczytawszy kolejną powieść Emila Zoli.<br />Przez pierwszych
kilkanaście stron było mi ciężko przebrnąć z powodu naukowego języka
opracowania, ale później poszło gładko. Może jedynie, jako wielbicielce
emocjonalnego sposobu pisania zabrakło mi tego żaru w pisaniu o
człowieku, którego życie i twórczość autorka poznała, jako mało kto.
Pani Suwała jest romanistką, wybitnym znawcą literatury francuskiej i
tłumaczem licznych dzieł Emila Zoli. No, ale skoro to opracowanie
naukowe, a nie beletrystyka trudno od autorki wymagać egzaltacji w pisaniu. <br />Książka
jest rzeczowa, poparta źródłami, nieoceniona z powodu publikowanych
wypowiedzi samego pisarza. To bardzo wartościowa pozycja i lektura
obowiązkowa dla wielbicieli twórczości Zoli. Tyle, że pasjonującą bym
jej nie nazwała.<br /><b>Moja ocena 4+/6</b> (w tym za bogactwo treści, dokumentacja, rzetelność 6/6, natomiast za przekaz obrazu pisarza i człowieka 3+/6)</span></div>
guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-10783576831411930002013-04-25T00:58:00.001-07:002013-04-25T01:00:04.499-07:00Kartka miłości<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-hwDZfck1mEI/UXjh60xEcII/AAAAAAAABZk/OHDm3KDtBV8/s1600/1544053137.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-hwDZfck1mEI/UXjh60xEcII/AAAAAAAABZk/OHDm3KDtBV8/s320/1544053137.jpeg" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacofany w lekturze miał rację - do Zoli nie należy podchodzić z
doskoku i czytać po łebkach. Ja niestety właśnie w ten sposób go
potraktowałam. Czytałam w kolejności początek - koniec - środek, w dodatku
przez jakieś 2 miesiące. Trudno w ten sposób docenić talent narracyjny
i rozkoszować się każdym zdaniem (choć talent Zoli nie pozwala tego
uniknąć).</div>
<div style="text-align: justify;">
Jest to historia nietypowego trójkąta. Helena, młoda
wdowa, zakochuje się w lekarzu swojej 11-letniej córki. To, że jest
żonaty i dzieciaty nie stanowi tu problemu. Problemem jest monstrualna
zazdrość dziecka, objawiająca się natychmiast całym zespołem chorób
psychosomatycznych, która nie tylko utrudnia rozwój tego związku, ale
także jakichkolwiek związków matki z mężczyznami. Helena początkowo
lawiruje między dwoma, w sumie biologicznymi imperatywami -
namiętnością i instynktem macierzyńskim. W końcu jednak możliwości
manewru się kończą i kobieta zaczyna się buntować... Z jakim efektem -
dowiecie się z lektury.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem Zola nie penetruje życia dołów
społecznych, a życie towarzyskie i uczuciowe warstwy mieszczańskiej.
Ponieważ nie musi w tym przypadku udzielać się społecznie, skupia się
po prostu na opisie dramatu rodzinnego. Z dobrym skutkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chętnie sięgnę po inne książki tego autora, tylko tym razem postaram się go nie upychać między innymi lekturami.
</div>
Izahttp://www.blogger.com/profile/09711085100378112848noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-75193316587659945712013-04-23T10:30:00.000-07:002013-04-23T12:42:13.385-07:00W matni<br />
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<b>Emil Zola, <i>W matni</i>, tłum. Roman Kołoniecki, Państwowy Instytut Wydawniczy 1958 [Rougon-Macquartowie, tom 7]</b></div>
<div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-qstsWqMax1Q/TbSEdZVyRsI/AAAAAAAAAdE/RshhZCGoNjI/s1600/blogowe0020.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-qstsWqMax1Q/TbSEdZVyRsI/AAAAAAAAAdE/RshhZCGoNjI/s320/blogowe0020.jpg" width="227" /></a></div>
<span style="font-size: small;">Praczka Gerwazyna mieszka ze swym kochankiem Lantierem i dwoma synami w obskurnym pokoju w paryskim hotelu. Pieniądze, które przywieźli ze sobą z prowincji, dawno już zostały przejedzone, wszystkie wartościowsze rzeczy trafiły do lombardu. Kobieta zaczyna podejrzewać, że kochanek ją zdradza, a gdy w końcu jej podejrzenia się potwierdzają, mężczyzna wyprowadza się, zabierając resztę ich mizernego dobytku. Najpierw oszalała z bólu po jego stracie Gerwazyna gotowa jest rozszarpać rywalkę, wkrótce jednak przytomnieje – musi zadbać o siebie i dzieci, wraca więc do pracy. Odzyskuje spokój, ma stałe źródło dochodów. Wkrótce zaczyna się do niej zalecać sympatyczny dekarz Coupeau. Gerwazyna wzbrania się przed kolejnym związkiem, ale w końcu cierpliwy Coupeau przełamuje jej opory. Biorą ślub, żyją spokojnie, oszczędzają, by spełnić swe wielkie marzenie – otworzyć własną pralnię. Niestety, dekarz ma wypadek w pracy, odłożone pieniądze idą na leczenie. Wyleczony Coupeau nie bardzo garnie się z powrotem do roboty, a Gerwazyna toleruje jego lenistwo, uznając, że mąż musi się wzmocnić po chorobie. Praczka za pożyczone pieniądze otwiera wymarzony zakład i wszystko wydaje się być w porządku. Niestety dekarz coraz częściej wzmacnia się winem w okolicznych szynkach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Od tego momentu fabuła robi się dość przewidywalna. Zola zamierzał bowiem pokazać, do czego prowadzi pijaństwo, mamy więc studium powolnego upadku rodziny. Coupeau upija się coraz częściej i coraz mocniejszymi trunkami, Gerwazyna po okresie powodzenia zaczyna opuszczać się w pracy i tracić klientów, ich córka Anna (zwana Naną, bohaterka jednego z następnych tomów) nieuchronnie schodzi na złą drogę. Do rodziny dołącza jeszcze Lantier, który ostatecznie przypieczętuje upadek małżonków.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-1iUyoUkBlaI/TY-l3mcXn0I/AAAAAAAAAYs/dki2Jn7xJFA/s1600/assomoir.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-1iUyoUkBlaI/TY-l3mcXn0I/AAAAAAAAAYs/dki2Jn7xJFA/s320/assomoir.jpg" width="220" /></a><span style="font-size: small;">Degrengolada Coupeau ukazana jest niemalże w naukowy sposób. Metodycznie, etap po etapie Zola przedstawia ich drogę na dno, nie szczędząc, jak na najwybitniejszego przedstawiciela naturalizmu przystało, drastycznych detali. Traktuje swoich bohaterów jak zwierzęta laboratoryjne, niezbędne do unaocznienia czytelnikowi, jakie zło niesie ze sobą pijaństwo, do czego może doprowadzić nawet najporządniejszych i najpracowitszych. W ten sposób stajemy się uczestnikami lekcji poglądowej; bohaterowie są tylko kukłami służącymi do udowodnienia przyjętej przez autora tezy. Nie oznacza to jednak, że portrety bohaterów odmalowane są kilkoma kreskami – wręcz przeciwnie, Zola dba o szczegóły, po mistrzowsku przedstawia nam każdy aspekt ich egzystencji, charakteru, środowiska (rewelacyjne opisy paryskiej pralni). Mimo to nie wzbudzają sympatii ani współczucia. Nie budzą też odrazy. Patrzymy na nich trochę jak na okazy w zoo. We mnie żywsze uczucia wzbudziła jedynie drugoplanowa postać małej Laluni Bijard, katowanej przez ojca alkoholika – zaledwie detal w tej wielkiej panoramie upadku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Ta metodyczność autora i drobiazgowość w ukazywaniu drogi bohaterów na dno jest nieco męcząca. W pewnym momencie złapałem się na myśli, że spokojnie kilka etapów tego upadku mógł Zola przeskoczyć, chociaż może wtedy efekt nie byłby tak pełny.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Kiedy powieść się ukazała (wydanie książkowe w 1877 roku, wcześniej druk w odcinkach w prasie), wywołała skandal. I tematem, i wyborem bohaterów – w końcu prości robotnicy rzadko wówczas gościli na kartach dzieł literackich – ale przede wszystkim tym, że autor ośmielił się wykorzystać prawdziwy język niższych warstw społeczeństwa: dosadny, nie stroniący od mocnych i wulgarnych sformułowań. Dzisiejszego czytelnika w najmniejszym stopniu język powieści nie razi, w końcu współcześni autorzy zdołali nas przyzwyczaić do znacznie gorszych rzeczy. To, co bulwersowało dziewiętnastowieczną burżuazję, my odbieramy jako potoczny, jędrny język, w którym nie owija się w bawełnę i nie bawi w subtelności.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><i>W matni</i> nie jest moim zdaniem najwybitniejszą częścią powieściowego cyklu Zoli, zbyt jasna jest myśl, jaka przyświecała autorowi, zbyt chłodny jego stosunek do bohaterów. Równocześnie jednak mamy do czynienia z mistrzowskim dziełem naturalizmu: powieściopisarz nie cofał się przed opisaniem najnędzniejszych i najplugawszych stron życia – nie po to, by potępiać czy oceniać, ale by dać świadectwo stosunkom społecznym, pokazać swoim czytelnikom, jak wygląda życie ludzi, na których na co dzień nie zwracają uwagi, i jak wyglądają ulice, na które nigdy się nie zapuścili. Wpuszczał do salonów odór rynsztoków i spelunek. Wówczas go za to potępiano, my zaś dzięki temu poznajemy inne oblicze świata, który przeminął. Czytając kolejne wynurzenia narkomanów, bolesne wspomnienia maltretowanych dzieci czy wykorzystywanych seksualnie dziewczynek, warto pamiętać, że mogli zaistnieć w literaturze dzięki Emilowi Zoli i jego przekonaniu, że „dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy” – bez względu na to jak bolesna i niemiła jest ta prawda. </span></div>
Piotr (zacofany.w.lekturze)http://www.blogger.com/profile/05087252794161905215noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-83063337811402524482013-04-21T05:02:00.000-07:002013-05-07T13:36:37.222-07:00Paryż <span style="font-size: small;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-fgxA1emmETQ/UXPOFUXQPGI/AAAAAAAAFyA/838GXTQaEd8/s1600/pary%C5%BC+Zola.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="http://2.bp.blogspot.com/-fgxA1emmETQ/UXPOFUXQPGI/AAAAAAAAFyA/838GXTQaEd8/s320/pary%C5%BC+Zola.jpg" width="320" /></a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Paryż pod koniec XIX wieku - </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">z
obrazów Pissarro, ze starej sepiowej fotografii, z czasów belle
epoque; okresu postępu, rozkwitu i spokoju, wielkiej przebudowy. Wojna
1870 roku dawno już wybrzmiała, a nowa wojna światowa nadejdzie dopiero
za kilkanaście lat. Miejsce, w którym wielu chciałoby się znaleźć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Czy po lekturze ostatniej części trylogii <i>Trzy miasta </i>również?
Paryż oglądany oczami Zoli to miasto oglądane od jego najciemniejszej i
najwstydliwszej strony. A jednak dopiero poznanie takiego Paryża dać
może pełny obraz i kto poznając miasto – pokocha je, takim jakim
jest/było – pokocha je prawdziwie. Tak jak pokochał autor. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Piotr
Froment, uczciwy i pełen miłosierdzia młody duchowny, który bez zarzutu
spełnia swoją kapłańską posługę, a wśród owieczek bożych uważany jest
za człowieka niemal świętego, dar wiary stracił już dawno temu. I jeśli
ani pobyt w takich miejscach kultu; jak Lourdes, czy Rzym nie pomogły mu
w odnalezieniu ścieżki wiary to tym bardziej nie mógł uczynić tego
Paryż. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Miasto,
w którym rząd sprawują ludzie cyniczni i przekupni, a prasa i wymiar
sprawiedliwości siedzą w kieszeni finansistów, którzy dorobili się na
spekulacjach giełdowych. Miasto, w którym bogate panie bawią się w
dobroczynność, a panowie wykorzystują istnienie tychże towarzystw, jako
narzędzie w swej grze politycznej. Miasto, w którym więzi rodzinne są
parodią; córka pragnie poślubić kochanka matki, do czego matka usiłuje
nie dopuścić, syn w pogardzie dla wszystkiego co normalne i dla chęci
bycia oryginalnym, pozbywa się przyjaciółki – kochanki wpychając ją w
ramiona utrzymanki ojca, ojciec, który trzęsie całym parlamentem i
prasą, a traci rozum na skinienie paluszka kochanki. Miasto, w którym
duchowni niewiele robią, aby ulżyć doli biedoty, a bardziej
przedsiębiorczy wchodzą w sojusze ze światem polityki i finansjery.
Miasto, w którym bezdomne i kalekie dzieci porzucane są w rynsztokach
ulic, nędzarze zdychają z głodu w samotności, matki nie mają czym
wykarmić dzieci, a ojcowie całymi dniami poszukują kawałka chleba dla
swoich rodzin. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b><i>…
ujrzał podwórze błotniste jak dół kloaczny, cuchnące schody, brudne
mieszkania, lodowate i nagie, rodziny wydzierające sobie strawę, której
nie zechciałyby bezpańskie psy, matki o wyschłej piersi, z płaczącymi
niemowlętami na rękach, starców, którzy padli w kącie jak bydlęta i na
kupie śmieci umierali z głodu. A potem stanął mu przed oczyma cały jego
dzień, wspaniałość, spokój i wesołość salonów, jakie przebiegał, cały
bezczelny zbytek Paryża finansów, Paryża politycznego i światowego. I
teraz dotarł w końcu, o zmierzchu do Paryża Gomory, do Paryża Sodomy,
zapalającego swoje światła na noc, na ohydę tej nocy-wspólniczki, której
drobny popiół wolno przysypywał bezmiar dachów. </i></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Kiedy
czytałam o walkach parlamentarnych czułam się, jakbym oglądała relację z
obrad sejmu. Lata mijają, mechanizmy sprawowania władzy pozostają bez
zmian. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b><i>Powolna
zgnilizna parlamentarna rozrosła się, atakowała organizm społeczny.
Zapewne, ponad niskimi intrygami, nad pogonią ambicji osobistych,
odbywała się szczytna, wzniosła walka zasad, przepływała historia
odsuwając gruzy przeszłości, usiłując tchnąć w przyszłość więcej prawdy,
więcej sprawiedliwości i szczęścia. Ale w praktyce, gdy widziało się
tylko ohydną kuchnię codzienną, jakież rozpętanie samolubnych apetytów!
Jedyne pragnienie: chwycić za gardło sąsiada, aby samemu odnieść triumf.
Tam, wśród tych kilku grup, trwała tylko nieustanna walka o władzę i
satysfakcję, jaką ona daje; lewica, prawica, katolicy, republikanie,
socjaliści, dziesiątki odcieni politycznych były to tylko etykiety
klasyfikujące, tę samą palącą żądzę panowania, rządzenia. Wszystkie
problemy sprowadzały się do jednej jedynej sprawy: dowiedzieć się, kto —
ten, ów czy tamten — chwyci w swe ręce Francję, aby z niej ciągnąć
korzyści, aby jej kosztem udzielać łask klienteli swoich kreatur. A
najgorsze, że wielkie batalie, dni i tygodnie stracone na to, aby ów
nastąpił po tamtym, a ten po jeszcze innym, prowadziły jedynie do
najgłupszego w świecie dreptania w miejscu, bo wszyscy byli siebie warci
i zachodziły między nimi tylko nieznaczne różnice, tak że nowy władca
partaczył tę samą robotę, którą spartaczył już jego poprzednik, z reguły
zapominając o programach i obietnicach, gdy tylko dorwał się do władzy.
</i></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">I
pomiędzy tym wszystkim miota się Piotr, duchowny bez wiary, który
poświęca życie na pomaganie biednym, głodnym i opuszczonym. Na krótko to
dobroczynność staje się jego nową religią. Bo przecież w coś trzeba
wierzyć, trzeba nadać życiu jakiś sens. Tylko, że dobroczynność staje
się ślepą uliczką, im więcej z siebie daje tym mniejsze są tego efekty. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b><i>…Błoto
wzbierało aż po brzegi, ohydna rana, krwawiąca i żarłoczna, ukazywała
się bezwstydnie niczym rak toczący jakiś organ i sięgający serca. I cóż
za niesmak, jakie obrzydzenie ogarniało wobec tego widowiska. I rodziło
się pragnienie, aby nóż zemsty przywrócił zdrowie i radość!..</i>. </b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">A
zatem cóż pozostaje? Anarchia? Zemsta? Wymierzenie sprawiedliwości
nawet kosztem niewinnych ofiar? Tyle, że i tutaj droga wiedzie donikąd.
Nie dość, że cierpią niewinni to jeszcze atak wywiera często skutek
odwrotny od zamierzonego. Zamach na przedstawiciela zepsutego
mieszczaństwa okazuje się doskonałym pretekstem do zmiany rządu i
zatuszowania skandalu tych, przeciwko którym był skierowany. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">W finale utworu Piotr odnajduje w końcu równowagę ducha i sens istnienia. Muszę przyznać, że ten finał troszkę mnie zaskoczył, choć rozumiem, iż był on niezbędny dla uzasadnienia założenia, jakie przyjął autor. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Powieść
to swoiste wyznanie wiary; wiary w potęgę rozumu, w osiągnięcia nauki,
postęp, wiedzę, w siłę miłości i optymizmu, a co za tym idzie powieść
stanowi krytykę religii katolickiej, jako przestarzałej i nieczułej na
problemy społeczne. Można sobie wyobrazić, z jak ostrą reakcją środowisk
katolickich spotkała się powieść i jej autor. Byli oni także przedmiotem ataku środowisk prawicowych, choć krytyka sięgała przecież o wiele głębiej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Nie po raz pierwszy Zola zachwyca bogactwem opisów, choć tym razem są to opisy zjawisk, mechanizmów, analiza przyczyn, a nie opisy miejsc czy przedmiotów, które tak urzekały we wcześniejszych lekturach. Muszę
przyznać, że momentami nużyły mnie przydługie opisy mechanizmów
polityczno-parlamentarnych. To pewnie „wina” mojej filozofii życiowej, w
której polityka z jej brudami zajmuje miejsce marginalne. Choć może,
nie tyle nużyły, co mierziły ze względu na ich realność. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">A
jednak jest w prozie Zoli jakiś magnes, który przyciąga, słowa, które
uwodzą, nawet, jeśli nie do końca zgadzamy się z ich treścią. No i jest
tu Paryż prawdziwy i piękny mimo wszystko. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><b><i>Paryż
był niby olbrzymia kadź, w której kipiała cała ludzkość, najlepsza i
najgorsza, wrzała straszliwa mikstura czarownic, cenne ingrediencje
pomieszane z ekskrementami, mikstura, z której miał powstać napój
miłosny i eliksir młodości. …. Osad ludzki opadał na dno kadzi i nie
należało nawet życzyć sobie, aby każdego dnia dobro widomie odnosiło
zwycięstwo; bowiem często potrzeba całych lat, aby z mętnej fermentacji
powstała nadzieja, realizowana w tym przetwarzaniu wieczystej materii,
którą wkładano raz jeszcze do tygla, aby ją jutro lepiej ukształtować. </i></b></span><br />
<span style="font-size: small;"><b><i> </i></b><b>Moja ocena 4/6 </b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><i> </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><i> </i>
Zdaję sobie sprawę, iż powinnam Paryż przeczytać, jako ostatnią cześć
Trylogii, jednak ograniczona dostępność powieści Zoli spowodowała taką, a
nie inną kolejność. </span></div>
guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8129219314901461262.post-29723821543692030452013-04-14T07:59:00.002-07:002013-05-07T13:36:23.644-07:00Kartka miłości <div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-Nqa7dbewN44/UWrCz0RpoUI/AAAAAAAAFwE/TUXUnVHNM0E/s1600/kartka+mi%C5%82o%C5%9Bci.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-Nqa7dbewN44/UWrCz0RpoUI/AAAAAAAAFwE/TUXUnVHNM0E/s1600/kartka+mi%C5%82o%C5%9Bci.jpg" /></a></div>
<span style="font-size: small;">Kartka miłości to mieszczański dramat o walce namiętności z obowiązkiem. Osoby dramatu: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Helena
- młoda wdowa, matka Joasi. Jej dotychczasowe życie uczuciowe właściwie
nie istniało. Była kochaną, choć sama męża jedynie szanowała.
Po jego śmierci znalazła się w Paryżu sama z dzieckiem. Przez długi
czas miłość do Joasi wypełniała jej czas, ale uczucie to nie było w
stanie wypełnić jej życia. Bycie matką chciała pogodzić z byciem
kochanką. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Joasia
– jedenastoletnia dziewczynka cierpiąca na nieznaną chorobę psychiczną o
podłożu genetycznym ujawniającą się monstrualnymi atakami zazdrości.
Aby nie dopuścić do nawiązania przez matkę jakiejkolwiek nici sympatii,
która zagrażałaby jej poczuciu bezpieczeństwa gotowa była na wszystko.
Kiedy tylko wyczuwała zagrożenie natychmiast popadała w chorobę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Doktor
Deberle - mąż, ojciec, powszechnie szanowany człowiek, filantrop,
niezwykle uzdolniony i dobrze sytuowany. Kiedy poznaje Helenę, ratując
jej dziecko z kolejnego ataku nieznanej choroby, ulega jej czarowi i od
tej pory owładnięty jest jedną myślą zdobycia kobiety. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Czy
Helena ulegnie namiętnościom, czy też poczucie obowiązku zwycięży? Od
początku wszystko zmierza ku dramatycznemu zakończeniu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Z
występujących w powieści osób głębiej nakreślona została jedynie postać
matki; jej rozterki, bicie się z myślami, rodząca się namiętność
walcząca z poczuciem obowiązku, chęć wyzwolenia z niewoli, w jakiej
trzymała ją choroba córki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">W
swej warstwie fabularnej powieść mnie nieco rozczarowała. Oczekiwałam
od Zoli nieco innych tematów. Przyzwyczajona do społecznego
zaangażowania nie bardzo mogłam przestawić się na jednostkowy dramat.
Momentami postępowanie Heleny, aczkolwiek daleka jestem od potępienia,
irytowało mnie, momentami śmieszyło, a scena, w której Helena
powstrzymuje małżonkę doktora przed popełnieniem zdrady małżeńskiej wydała mi się niczym scena z taniego romansu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Trzeba jednak przyznać, że Zola
nawet opisując mieszczański dramat opisuje go po mistrzowsku. Jestem
cały czas pod urokiem języka; barwnego, opisowego, malowniczego. Język
Zoli uwodzi mnie od jakiegoś już czas. Czasami wydaje mi się, iż nie ważne o czym pisze, bo i tak pisze pięknie. Tak jak z maestrią opisywał we <i>Wszystko dla pań</i> rodzaje tkanin, faktury i barwy materiałów, tak jak pięknie potrafił opisać w <i>Brzuchu Paryża</i> prozaiczną zdawałoby się zawartość straganów, tak w <i>Kartce miłości</i>
opisuje współgrający ze stanem duszy bohaterki wygląd miasta.
Impresjonistyczne opisy Paryża o poranku, skąpanego w słońcu,
zamglonego, targanego wichurami, zmoczonego strugami deszczu działały na
moją wyobraźnią i budziły okruchy wspomnień oraz tęsknotę za miastem. </span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;"><i><a href="http://1.bp.blogspot.com/-KltvM9jlSis/UWUUbw_QtzI/AAAAAAAAFs0/Eq0AEII5aRM/s1600/pary%C5%BC+wiosn%C4%85.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-KltvM9jlSis/UWUUbw_QtzI/AAAAAAAAFs0/Eq0AEII5aRM/s1600/pary%C5%BC+wiosn%C4%85.jpg" /></a>Paryż
rozpościerał się szeroko, równie wielki, jak niebo ponad nim. Ozłocone
porannym słońcem miasto wydawało się łanem dojrzałych kłosów, a ta
olbrzymia panorama malowana była zadziwiającą prostotą dwiema tylko
barwami; jasnym błękitem nieba i złotym odblaskiem dachów. Ulewa
promieni wiosennego słońca nadawała wszystkiemu jakiś czas młodości.
Światło było tak czyste, że można było dostrzec wyraźnie najdrobniejsze
szczegóły. W zawiłym chaosie murów miasto mieniło się jak kryształ.
Olśniewającą nieruchomą jasność mącił chwilami nieznaczny powiew i wtedy
obraz odległych dzielnic stawał się mniej ostry, drgający lekko, jakby
oglądany przez niewidzialny płomień. </i></span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">To mały fragmencik opisu miasta, który odpowiada opisowi budzących się nieśmiało i lękliwie uczuć (pierwszej miłości). </span><br />
<span style="font-size: small;">Nie polecałabym jednak na lekturę pierwszego kontaktu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Moja ocena 4-/6 </span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">Czekałam z opublikowaniem tej mojej opinii i czekałam, bo chciałam rozpocząć od którejś z moich ulubionych książek Zoli. Jednak zgodnie z życzeniem Ani zanim wstawię takową opinię zapoznam się z książką ponownie, tak więc zaczynam od Kartki miłości, a potem mam nadzieję będą coraz bardziej entuzjastyczne opinie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />guciamalhttp://www.blogger.com/profile/10014563669075834395noreply@blogger.com0