Sonntag, 26. Mai 2013

"Zdobycz"




Zdobyczy Zola opisuje losy Aristide'a, jednego z synów Pierre'a, który w pierwszym tomie cyklu odgrywał tylko poboczną, niezbyt fortunną rolę. Podczas przewrotu zachował się wbrew rodzicom, bez szczególnego zamiaru, zbyt późno zorientował się bowiem, który kierunek ma szansę zwycięstwa. Aristide opuszcza prowincjonalne Plassans i wyjeżdża do Paryża, gdzie liczy na pomoc brata - Eugène - który objął stanowisko ministra. 
Pomoc brata ogranicza się jednak tylko do zapewnienia mu stanowiska w urzędzie ds budowlanych, nieoceniona pomoc nadchodzi jednak z zupełnie innej strony. W najlepszym możliwym momencie umiera żona Aristide'a i pojawia się jego siostra - Sidonie - która swata go z młodą panną z dobrego domu. Renée powróciła z pensji w ciąży, którą należy zataić - uposażona w dobrym posag wychodzi więc za Aristide'a, który przyjmuje ciążę na swój rachunek. Wszystko układa się po jego myśli - młoda żona traci ciążę, a ogromny posag pozwala mu na rozpoczęcie piramidalnie skomplikowanych spekulacji, wykorzystując zaplanowaną na wielką skalę przebudowę Paryża za panowania Napoleona III. Machlojki Aristide'a są tak skomplikowane, że sam traci kontrolę nad ilością swoich pieniędzy, jedno jest jednak pewne - jest ich tak wiele, że zarówno on, jego żona, jak i syn z pierwszego małżeństwa - Maxime prowadzą życie iście królewskie. 

Renée interesuje się tylko bankietami, nowymi kreacjami, plotkami, a jej jedynym celem w życiu jest rozkosz i przyjemność. Pod okiem zajętego męża wciąga pasierba w zakazany romans. 

Powieść Zoli to swoisty dokument Paryża z połowy XiX wieku - dekadenckie społeczeństwo, upadek obyczajów oraz spekulacje na koszt państwa dominują w najwyższych sferach. Trudno zapałać sympatią do choćby jednego bohatera - moralne zepsucie i perfidia wręcz odrzucają od nich.
Drobiazgowe opisy pomieszczeń, ulic, strojów dopełniają obrazu ówczesnego społeczeństwa.

Dienstag, 7. Mai 2013

Germinal - audiobook (drugie spotkanie z powieścią)


Prawdę powiedziawszy, gdyby nie wyzwanie, chyba nic nie byłoby w stanie sprawić, abym po półtora roku sięgnęła po książkę po raz drugi. Owszem, często czytam książki kilkukrotnie, zdarzało się nawet, że czytałam jakąś książkę przynajmniej raz na rok, ale Germinal, aczkolwiek oceniony po pierwszy czytaniu bardzo wysoko (5,5 /6) nie należy, do tego typu książek, po które sięga się z taką częstotliwością.
Już sam temat wydaje się mało pasjonujący; ciężka dola wyzyskiwanego górnika, nędza, choroby, strajk, umieranie. A kiedy jeszcze dodać do tego naturalistyczny sposób pisania, który nie pomija żadnego najbardziej wstydliwego, odrażającego czy fizjologicznego aspektu życia to dziwnym wydaje się, iż można dobrowolnie zabrać się za lekturę w tak krótkim czasie od jej ukończenia.
Germinal jest jak sekcja zwłok cuchnącego, ohydnego robaka, ale nie jest to sekcja zwłok przeprowadzona dla samej tylko ciekawości. Zola bystry obserwator życia społecznego w kolejnym tomie cyklu Rodzina Rougnon-Macquart, opisuje losy mieszkańców górniczej osady, aby na ich przykładzie zanalizować bolączki ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej na prowincji.
Jest koniec XIX wieku. Do małego górniczego miasteczka Montsou przybywa bezrobotny maszynista Stefan. Jest on młody, silny i krewki. Przypadek sprawia, iż zostaje zatrudniony w kopalni. Radość jest jednak krótkotrwała. W miarę poznawania warunków pracy i płacy Stefan przeżywa coraz większe rozczarowanie nie tylko pracą, ale także sobą i swoimi towarzyszami niedoli.

Zola nie po raz pierwszy opisuje dwa kontrastujące ze sobą światy. Z jednej strony żyjący w nędzy górnicy; pracujący ponad siły pod ziemią od świtu do zmierzchu, narażeni na niebezpieczeństwo zawałów i tąpnięć, choroby, na przemian lodowate zimno oraz gorąco nie do wytrzymania, niedożywieni (anemiczni) w zamian za wynagrodzenie, które nie pozwala im „ani żyć, ani zdechnąć z głodu”. Pracują wszyscy od kilkuletnich dzieci do starców zmęczonych życiem. Mimo tego życie mieszkańców osady jest wegetacją; pobudka w środku nocy, ciężka ponad siły praca, ciągły głód, spotkania w knajpie przy kieliszku i seks. Tam, gdzie jest bieda, tam rodzi się dużo dzieci, a wiek rozpoczęcia inicjacji seksualnej jest coraz niższy. Wielopokoleniowe rodziny żyją często w jednej izbie, gdzie o intymności nie może być mowy. Każdy członek rodziny ma swoje zadania do spełnienia. Życie tutaj jest bezwzględne w swym okrucieństwie. Nikt nie rozczula się nad chorobą, czy kalectwem, nie pracujesz, to nie jesz. Kiedy dziecko umiera trudno powiedzieć, czy matka rozpacza, czy raczej cieszy się, iż odpada jej jedna gęba do wykarmienia. Najważniejszy w rodzinie jest ten, kto zarabia najwięcej, to jemu przypada w udziale kawałek mięsa w zupie i większa porcja chleba do pracy. Zupa z brukwi, wczorajszy ziemniak, zjełczałe masło i cegiełka (kanapka z chleba na dwanaście godzin pracy) to codzienne pożywienie górników i ich rodzin. Kimś ważnym w rodzinie jest dziadek, ale tylko tak długo, jak istnieje nadzieja, że otrzyma emeryturę. Kobiety są własnością mężczyzn, bo one nie zarabiają (często schorowane zmuszone do pozostania w domu albo karmiące kolejne z gromadki dzieci) lub zarabiają dużo mniej. Sprzedawanie się kobiet nie jest tutaj niczym nagannym i często dzieje się za przyzwoleniem mężów bądź rodziców. Sprzeciw budzi dopiero odejście syna czy córki z domu, bo odpada część dochodów.

Z drugiej strony znajdują się pracodawcy - przedstawiciele świata, w którym rządzi pieniądz. Żyją w dostatku i luksusach; na dworach obfitujących we wszelkiego rodzaju dobra, a ich głównym zajęciem są przyjęcia, na których stoły uginają się od jadła (bażanty, trufle, kuropatwy). Choć środowisko pracodawców, akcjonariuszy i kierowników kopalń jest zróżnicowane. Deneulin, właściciel kopalni, jest człowiekiem kompetentnym i pracowitym, cieszy się pewnego rodzaju szacunkiem robotników. Dyrektor Hennebeau to człowiek dążący bezwzględnie do celu; traktuje robotników, jako jedno z narzędzi pracy, które ma mu przynosić zyski. Rodzina Gregoire to zamknięci we własnym świecie ludzie żyjący z tego, co odziedziczyli, żal im nędzy robotników, uważają jednak, iż sami są sobie winni. Ich oderwanie od świata, ich zachowanie, ich bezdenna głupota denerwują chyba jeszcze bardziej niż zachłanność Hannebeau.

W powieście jest wiele scen, które zapadają w pamięć, wiele scen, które wyciskają łzy, wiele też takich, które budzą wstręt.
Powieść pozbawiona jest upiększeń, jest naturalistyczna, momentami szokująca. Opis pastwienia się nad zwłokami sklepikarza napawa obrzydzeniem. Bohaterowie budzą współczucie, ale też grozę i przerażenie. Można współczuć górnikom, a jednocześnie ich postawy, ich filozofia życiowa, ich okrucieństwo sprawiają, że stają się oni dla nas odpychający. Ale z drugiej strony, czy tak podłe warunki egzystencji nie stanowią usprawiedliwienia dla ich działań.
Książka w mistrzowski sposób ukazuje, do czego może doprowadzić człowieka skrajna nędza, głód i brak świadomości (wykształcenia).
Mimo naturalistycznej brzydoty ludzkich zachowań i posępnego klimatu niesie ona jakieś optymistyczne przesłanie.
Kiedy w ostatnich scenach powieści Stefan wyjeżdża do Paryża, aby kontynuować walkę widzi przemianę, jaka dokonała się w uległych dotychczas górnikach i ma pewność, że ten stan rzeczy nie może trwać dłużej. A kiedy słyszy odgłos kilofów spod budzącej się do życia ziemi to wie, że
To rośli ludzie, czarna armia mścicieli, która kiełkując powoli w bruzdach, dojrzewała, aby wydać plon w przyszłym stuleciu i której pędy rozsadzą niebawem skorupę ziemi.

Sam Zola pisał o powieści 4.04.1885 r. w odpowiedzi na recenzję w Le Figaro:

Pragnąłem jednego tylko – pokazać tych nędzarzy takimi, jakimi zrobiło ich nasze społeczeństwo i obudzić taką litość, podnieść taki krzyk o sprawiedliwość, żeby Francja przestała wreszcie dać się pożerać ambicjom garstki polityków i zajęła się zdrowiem i dobrobytem swych dzieci.

A parę miesięcy później w grudniu 1885 r.:

Germinal nie jest dziełem rewolucyjnym, ale dziełem litości. Chciałem zawołać do szczęśliwych tego świata, do tych, którzy są panami; miejcie się na baczności, spójrzcie pod ziemię, zobaczcie tych nędzarzy, którzy pracują i cierpią. Jest może jeszcze czas, aby uniknąć ostatecznych katastrof. Ale nie zwlekajcie ze sprawiedliwością, spieszcie się, bo inaczej, patrzcie, oto niebezpieczeństwo; ziemia otworzy się i pochłonie narody w jednym z najstraszliwszych kataklizmów historii.

Germinal to powieść wielopłaszczyznowa. Dla mnie to też książka o upadku idei, o samotności przywódców, a także o ludzkich charakterach, które ulegają wypaczeniom nie tylko w obliczu klęski, ale również, a może przede wszystkim w obliczu społecznego awansu (Chaval, Stefan).

Nawet ideologiczne rozważania prezentowane przez Stefana (o poglądach socjalistycznych), Rasseneura - właściciela szynku (posybilistę), Plucharda – funkcjonariusza międzynarodówki czy anarchistę Suwarina są dla mnie strawne (vide moja awersja do polityki), dzięki zastosowanej metodzie dialogu, która pozwala na przedstawienie różnych punktów widzenia, bez konieczności opowiadania się za żadnym z nich.

Dopiero po lekturze książki Emil Zola pióra Haliny Suwała zwróciłam uwagę na aspekt, dziedziczności, który przecież był niejako spiritus movens powstania całego cyklu. Stefan Lantier to syn Gerwazyny z powieści W matni, (o której pisał ZWL), zdeterminowany genami zdegenerowanych przodków, obciążony dziedzicznie skłonnością do zbrodni. Stefan cały czas żyje w obawie przed popełnieniem zbrodni, jednak dziedzictwo przodków w połączeniu z warunkami zewnętrznymi prowadzą do nieuniknionego.

Wysłuchany przez mnie audiobook jest wersją powieści w tłumaczeniu pani Krystyny Dolatowskiej czytaną przez pana Ryszarda Nadrowskiego. Miałam pewne obawy przed tym lektorem, gdyż pamiętam parę utworów w jego wykonaniu. Wydawały mi się czytane beznamiętnie. Tymczasem w przypadku Germinal jestem pod wrażeniem. Świetna dykcja, intonacja głosu i wykonanie, które uwypukla wszystkie zalety dzieła.

Po drugim czytaniu moja ocena uległa podwyższeniu – 6/6
Usuń

Samstag, 4. Mai 2013

"Pochodzenie rodziny Rougon-Macquartów"



Tak jak od dawna planowałam, moją kolejną przygodę z Zolą rozpoczęłam od pierwszego tomu cyklu o rodzinie Rougon-Macquart. 
Akcja powieści koncentruje się wokół Pierre'a Rougon, najstarszego syna Adélaide Fouqe. Po śmierci pierwszego męża, Adélaide związuje się z szmuglerem Macquart'em, któremu rodzi córkę Ursulę oraz syna Antoine. Pierre nie akceptuje przyrodniego rodzeństwa i jeszcze za życia matki sprytnie oszukuje ich, by zagarnąć spadek, dzięki któremu udaje mu się złapać dobrą partię, w postaci mieszczańskiej córki Félicité. Oboje marzą o wspięciu się po drabinie społecznej i awansie do elit Plassans. 
Niestety pieniądze nie przynoszą im szczęścia - mimo usilnych prób ciągle tracą majątek, również kształcąc w Paryżu trzech synów. 

Pierre korzysta jednak z sytuacji politycznej we Francji i próbuje tą drogą podwyższyć pozycję rodziny oraz pomnożyć majątek. Zamach stanu w Paryżu wywołuje zamieszki w całym kraju, także w Plassans  następuje mobilizacja republikanów. Jednym z nich jest młodziutki Silvère Macquart, syn przyrodniej siostry Pierre'a, która młodo zmarła. Silvère wychowuje się u babki Adélaide, która zmaga się ze starością, chorobą psychiczną i zapomnieniem. Obecność wnuka podnosi ją na duchu, a także chłopak znajduje u niej ciepło i dom. Ze swoją ukochaną, młodziutką Miette dołącza do powstańców, nie spodziewając się tragicznego zakończenia.

Jednak nie czytałam powyższego wydania - drobno zadrukowane strony skutecznie mnie odstraszyły i wolałam jednak poznać pierwszy tom cyklu na kindle. Przyznać muszę, że niezbyt skutecznie zachęcił mnie do dalszej lektury. O ile podobała mi się historia Silvère i Miette oraz ciekawiły perypetie rodziny Adélaide, to wątek polityczny nudził niemiłosiernie. Nieszczególnie interesowało mnie kto z kim i przeciwko komu walczy, wolałam czytać o rodzinnych powiązaniach i konfliktach. 

Oczywiście nie zakończę tutaj mojej przygody z Zolą, skoro postanowiłam przeczytać wszystkie tomy, tak zrobię, świadoma, że nie wszystkie z nich trafią w mój gust.