Samstag, 5. Dezember 2015

"Les Coquillages de M. Chabre"


Tę nowelę Zoli czytałam już dawno, w wersji papierowej. Jakiś czas temu zaopatrzyłam się w e-booka, by przypomnieć ją sobie w ramach wyzwania Czytamy Zolę. Zlitował się nad tą nowelką Zacofany w Lekturze i wybrał mi ją w stosikowym losowaniu. I bardzo się cieszę, bo mimo że dobrze pamiętałam jej treść, z przyjemnością przeczytałam ją ponownie. Zdążyłam już (niestety) zapomnieć jak wspaniałe jest pióro Zoli.

Monsieur Chabre mógłby wieść życie spełnionego czterdziestolatka - dorobił się niezłej fortunki, a niedawno poślubił młodziutką i prześliczną Stellę. Niestety nie może doczekać się potomka. Wszystkie sposoby zawodzą, a Stella wyraźnie daje do zroumienia, że wina musi leżeć po jego stronie. Ta tryskająca zdrowiem i urodą, nie stroniąca od sportu i aktywności młoda kobieta nie może być przecież bezpłodna. Lekarz pana Chabre radzi spożywanie owoców morza. Pacjent bierze sobie tę radę do serca i wyjeżdża z żoną nad morze, by żywić się mimo swojej odrazy różnorakimi muszlami, krewetkami i innymi morskimi żyjątkami. Stella rozkoszuje się morskim powietrzem, krajobrazami i kąpielami w morzu, pan Chabre natomiast tego wszystkiego nie znosi. W pełnym rynsztunku i z ponurą miną chadza jednak z żoną na plażę i obserwuje jej poczynania w wodzie. Para poznaje miejscowego rektora, Hectora Larivière, przystojnego młodego mężczyznę, który od razu zyskuje sobie sympatię pana Chabre. Także Stella z przyjemnością spędza z nim czas, jej sympatia jednak jest nieco innego rodzaju, a przede wszystkim zostaje odwzajemniona. Zola określa Hectora jako młodego, niedoświadczonego i wciąż niewinnego człowieka. Mimo to jest on zdolny do wyrafinowanej gry niedomówień, w którą wciąga Stellę i która zaprowadzi oboje do odciętej przypływem jaskini. Dobroduszny pan Chabre niczego nie zauważa, cieszy się wręcz, że jego skłonna do przygód żona ma towarzysza, a on sam nie musi brodzić w wodzie i deptać po tym ohdynym, mokrym piachu.
Kilkudniowy urlop nad morzem zostaje zwieńczony sukcesem, a pan Chabre nie posiada się z wdzięczności wobec swojego lekarza.

Soczysta proza, przepiękne opisy, delikatna ironia - niezmiernie ucieszyła mnie ta lektura!

Freitag, 17. April 2015

"Emil Zola" Halina Suwała



Halina Suwała stworzyła obszerną książkę o Zoli, biografię nietypową, bo o jego życiu nie dowiemy się wiele. Autorka szczegółowo opisuje za to jego twórczość, poglądy oraz ich ewolucję. 
Suwała przedstawia Zolę jako pisarza, dziennikarza, eseistę, osobę, która śmiało wyraża swoje poglądy i ciągle dąży do rozwoju. Poczynając od szkolnych lat Zola Suwały to człowiek dążący do kariery pisarskiej. Autorka analizuje jego najwcześniejsze próby pisarskie oraz kontakty z innymi artystami - nie tylko pisarzami ale głównie z malarzami, m.in. wieloletnią przyjaźń z Paulem Cézanne.

Największa część biografii poświęcona jest analizie cyklu o Rougon-Macquartach, autorka opisuje genezę pomysłu na ten cykl, krystalizowanie się idei, które autor zamierzał w nim przekazać, oraz ogrom zamysłu pisarza. Praktycznie od samego początku Zola planował cykl na kilkanaście tomów, szczegółowo rozpracował tematykę oraz przeprowadzał studia na temat jego teorii dziedziczenia. Wraz z powstawaniem kolejnych dzieł, Zola udoskonalał swój zamysł, nieco zmieniał genealogię rodu oraz parafrazował aktualne wydarzenia polityczne. Zachwycający jest ogrom pracy jak wkładał w przygotowanie swoich powieści - by dobrze poznać tło oraz opisywane środowisko społecznie odbywał podróże i rozmowy, sporządzał plan, a potem w zabójczym tempie pisał.

Także publicystyczna działalność Zoli ukoronowana słynną obroną Dreyfusa zajmuje sporą część książki Suwały. Z ciekawością poznałam kulisy tej sprawy, która, pamiętam, interesowała mnie jeszcze w szkole podstawowej, podczas lektury Podlotków. Nie jestem pewna, czy to właśnie nie ta książka zwróciła moją uwagę na Zolę.

W trakcie lektury zreflektowałam się jak mało wiedziałam o Zoli-publicyście i Zoli-człowieku. Ten ostatni ciągle wątpił, żył w stałej huśtawce nastrojów, wahał się między zadowoleniem, a niechęcią do swoich utworów. To jednak przede wszystkim człowiek, który całe swoje życie poświęcił tytanicznej pracy pisarskiej, zapominając o szczęściu osobistym. Dopiero w dojrzałym wieku odkrył miłość oraz ojcostwo.

Ciekawa książka, do której z pewnością jeszcze wiele razy będę sięgać, szczególnie podczas lektury kolejnych powieści Zoli.

Sonntag, 25. Januar 2015

Doktor Pascal


"Doktor Pascal" należy do moich ulubionych części cyklu "Rougon-Macquartowie". Główni bohaterowie - stary doktor Pascal i młodziutka, nieśmiała Klotylda - to najmilsi członkowie rodu. Są naiwni, ale pełni godności, zdolni do wyrzeczeń i mają dobre serca. Chodzą na przykład piechotą, by nie męczyć swojego schorowanego konia. Doktor leczy za darmo, ponadto pracuje nad różnymi specyfikami mającymi przywracać zdrowie. Do rozpaczy doprowadza go świadomość, że wobec wielu chorób medycyna jest bezsilna i że ludzie muszą bardzo cierpieć, zanim umrą.

Zola utkał bardzo ciekawą fabułę i poruszył kontrowersyjny temat miłości kazirodczej, przy tym miłość ta została pokazana jako piękna i wzbogacająca życie zakochanych. Dokładnie opisał też przypadek samozapłonu - zjawiska, którego do dziś naukowcy nie wyjaśnili i nie odtworzyli w warunkach laboratoryjnych. Jeden z bohaterów książki spalił się w tak dziwny sposób, że nie została z niego ani jedna kosteczka, ani jeden ząb, natomiast meble w pokoju nie uległy zniszczeniu. Świadek zdarzenia widział na ciele ofiary błękitny płomyk i wytapiający się tłuszcz. 

Powieść pełna jest entuzjazmu dla wiedzy, dla badań naukowych. Zola wspaniale sportretował człowieka nauki, który wszystkie siły i środki finansowe poświęca pracy i najbardziej boi się tego, by dzieła jego umysłu nie uległy zniszczeniu. Przy tym ten naukowiec ma w sobie wiele egoizmu. Kiedy zaczął interesować się dziedzicznością, doszedł do wniosku, że najlepszymi obiektami badań będą jego krewni, wśród których nie brak alkoholików, degeneratów, kalek, itp. Zaczął zbierać informacje o każdej osobie z rodu i nie zaprzątał sobie głowy pytaniem, czy krewni chcą być w ten sposób badani, czy też nie. Dalszy ciąg recenzji na moim blogu.